Program III Polskiego Radia może zmienić nazwę i połączyć się strukturalnie z Agencją Muzyczną - takie głosy dobiegają z siedziby przy ul. Myśliwieckiej. Już teraz trudno zapełnić ramówkę, niektóre audycje są odwoływane w ostatniej chwili. Dziennikarze skarżą się anonimowo, że jeśli sytuacja się nie ustabilizuje, to będą zmuszeni do opuszczenia miejsca pracy.
Kierownictwo "Trójki" zamierza wyjść z kryzysu. W jaki sposób? Według nowego wicedyrektora rozgłośni Marka Wiernika, receptą byłaby zmiana nazwy i reforma strukturalna. - Do tego centrum muz. pol. radia = połączenie z Trójką = fonografia, festiwale i koncerty" - ujawnił w mediach społecznościowych. Planem na uratowanie radia byłoby połączenie Programu III z muzyczną wytwórnią stacji - Agencją Muzyczną.
Pomysłu nie zdementowała w rozmowie z "Press" Monika Kuś z biura zarządu rozgłośni. Potwierdziła, że trwają przygotowania do zmian w "Trójce" i "odświeżenia anteny, by uczynić ją bardziej atrakcyjną dla słuchaczy".
Od czwartku "Trójka" ma nowego dyrektora - Michała Narkiewicza-Jodko, który w poniedziałek zadeklarował: - Trójka pozostanie Trójką! Nie ma mowy o żadnych zmianach nazwy, a doniesienia na ten temat to spekulacje i nieprawda - uciął spekulacje.
Następca Jakuba Strzyczkowskiego może za kilka tygodni zmierzyć się z problemem wakatów na stanowiskach dziennikarskich. Pracujący w Programie III PR rozmyślają nad grupowym odejściem z radia. - W czwartek to wyglądało jeszcze jak dobrze zaplanowana operacja przechwycenia anteny. W piątek rano była konfuzja, a w ciągu dnia już panika. Nie było komu pracować. Wielu gości odwołało udział w audycjach - przyznał "Pressowi" jeden z dziennikarzy.
Największy problem jest z obsadą audycji "Zapraszamy do Trójki". W piątek w roli gospodarza miał wystąpić prezenter Michał Olszański. Przyjechał do studia, ale programu nie poprowadził. - Pojechałem rano do radia. Pięć minut przed 6 okazało się, że nie prowadzę tej audycji - stwierdził.
- W "Trójce" trwa łapanka na ludzi, którzy poprowadzą audycje. W szczególności dotyczy to pasm 6-9 oraz 16-19 czyli "Zapraszamy do Trójki". Propozycje dostają dziennikarze z redakcji muzycznych i ludzie z zewnątrz. Wszyscy odmawiają. Nawet państwowe instytucje wydały nieformalne zarządzenie, żeby do radia, w charakterze ekspertów, nie przychodzić - ujawnia w rozmowie z portalem dziennik.pl osoba wewnątrz publicznego radia. W rolach gospodarzy pojawiają się za to dziennikarze z innych programów Polskiego Radia, m.in. "Czwórki".
- Jak nie zareagują, będziemy odchodzić - grożą pracownicy "Trójki". Z publicznej rozgłośni - po dymisji Kuby Strzyczkowskiego - odeszła m.in. popularna pisarka i motywatorka Beata Pawlikowska.
- O tej porze w niedzielę rano zwykle zapraszałam Was na najnowsze wydanie programu „Blondynka w Trójce”. I tak też miało być dzisiaj. Przygotowałam piosenki, opowieści, filmy i galerię fotografii. Dzisiaj chciałam Was zabrać na spotkanie z szamanem z plemienia Marubo w dżungli amazońskiej w Brazylii i z zieloną żabą, której toksyczna wydzielina jest używana podczas magicznego rytuału - napisała fanom.
- W czwartek wieczorem niespodziewanie dowiedziałam się, że nowy dyrektor Trójki, Kuba Strzyczkowski, został odwołany. Razem z nim odeszła wizja nowej Trójki, którą chciał zbudować. W tej sytuacji nie widziałam innego rozwiązania jak odejść razem z nim. Dziękuję Wam za minionych dziewięć wspaniałych niedziel - dodała Pawlikowska.
Do grona osób, którym podobają się zmiany w "Trójce" należy posłanka PiS Joanna Lichocka.
- W Trójce nareszcie dzieje się ciekawie muzycznie. Wcześniej Jędrzej Kodymowski, a dziś przez trzy godziny Michał Kirmuć wymiatał. To jest radio - chwaliła audycje członkini Rady Mediów Narodowych.
GW
Inne tematy w dziale Kultura