Koszty przetransportowania Aleksieja Nawalnego do szpitala w Berlinie pokrył rosyjski biznesmen i filantrop Boris Zimin i fundacja założona przez jego rodzinę - podało radio Echo Moskwy powołując się na współpracownika Nawalnego, Leonida Wołkowa.
Informację tę Wołkow podał także na swoim Facebooku. "Osobno chcemy podziękować Borysowi Ziminowi i fundacji rodziny Ziminów, którzy zapłacili za rejs samolotu wyposażonego w sprzęt do reanimacji i za oczekiwanie samolotu w Omsku w czasie, gdy zapadała decyzja o transporcie" - napisał Wołkow.
Według współpracownika opozycjonisty "o jakichkolwiek rezultatach i prognozach" dotyczących zdrowia Nawalnego "będzie można mówić nie wcześniej niż za kilka dni".
Boris Zimin jest założycielem koncernu Wympiełkom, do którego należy jedna z największych sieci telefonii komórkowej w Rosji - Beeline. Głównym projektem charytatywnym rodziny Ziminów była fundacja Dynastia, finansująca projekty naukowe i edukacyjne. W 2015 roku ministerstwo sprawiedliwości Rosji uznało fundację za organizację pozarządową "pełniącą funkcje zagranicznego agenta". W tym samym roku biznesmen wyjechał z Rosji.
Aleksiej Nawalny znajduje się w berlińskiej klinice Charite. - Podczas badań medycznych w organizmie Aleksieja Nawalnego nie wykryto śladów trucizny, a tylko kofeiny i alkoholu - podał wydział zdrowia we władzach obwodu omskiego.
– Gdyby samolot z Nawalnym nie wylądował awaryjnie w Omsku, on by już nie żył. To nie jest jakieś małe zatrucie – komentował sytuację aktywista Jaka Bizilj, z fundacji Cinema for Peace.
KJ
Inne tematy w dziale Polityka