Aleksiej Nawalny znajduje się w berlińskiej klinice Charite. – Gdyby samolot z Nawalnym nie wylądował awaryjnie w Omsku, on by już nie żył. To nie jest jakieś małe zatrucie – komentował sytuację aktywista Jaka Bizilj, z fundacji Cinema for Peace.
Tymczasem z Omska płyną informacje, że podczas badań medycznych w organizmie Aleksieja Nawalnego nie wykryto śladów trucizny, a tylko kofeiny i alkoholu.
Fundacja Cinema for Peace zorganizowała przewiezienie Nawalnego ze szpitala w Omsku, do kliniki Charite w Berlinie, gdzie obecnie się znajduje.
Nawalny przetransportowany do Berlina
Jak relacjonował w rozmowie z mediami Jaka Bizilj, wywiezienie Nawalnego z Omska nie było łatwe i niemieccy lekarze dopiero po wielu interwencjach mogli na miejscu zbadać opozycjonistę pod kątem tego, czy można go przetransportować.
Dzisiaj Nawalny został przetransportowany do berlińskiej klinice Charite.
Bizilj określił stan Nawalnego jaki „bardzo niepokojący”. – Dostaliśmy od lekarzy prostą wiadomość, gdyby samolot z Nawalnym nie wylądował awaryjnie w Omsku, on by już nie żył. To nie jest jakieś małe zatrucie, z którym trafia się na 2 tygodnie do szpitala, to poważny atak na życie człowieka – tłumaczył aktywista podczas konferencji przed szpitalem w Berlinie.
Jak podkreślił dalej Bizilj, to czy dalsze informacje o stanie Nawalnego będą upublicznione dla mediów zależy od lekarzy i bliskich opozycjonisty.
Na Twitterze berlińskiej kliniki pojawiła się informacja, że Nawalny został już poddany pierwszym badaniom.
- Stan Aleksieja Nawalnego po przylocie do Berlina jest stabilny - podał dziennik "Bild".
Początkowo lekarze ze szpitala w Omsku nie zgadzali się na przewiezienie Nawalnego za granicę, zapewniając, że pacjent będzie leczony na miejscu, jednak w piątek wieczorem zmienili zdanie.
- Pacjent wykazuje pozytywną dynamikę i jest wystarczająco stabilny, stan jego mózgu jest stabilny - mówił lekarz Anatolij Kaliniczenko.
Kaliniczenko powiedział też, że lekarze "ostatecznie wykluczyli" substancję chemiczną, o której wcześniej pisały media, jako że nie wykryto jej w krwi i moczu chorego.
Rosyjskie władze medyczne o stanie Nawalnego
Opozycjonista antykremlowski w Rosji, Aleksiej Nawalny, został hospitalizowany w czwartek. Działacz trafił do szpitala w Omsku.
Samolot, którym z Tomska leciał Nawalny, lądował awaryjnie w Omsku, kiedy opozycjonista źle się poczuł i stracił przytomność. "Nawalny mógł zostać otruty, przed podróżą wypił tylko herbatę" – relacjonowała rzeczniczka działacza. "Lekarze mówią, że toksyna szybko wchłonęła się wraz gorącym płynem" – napisała na Twitterze rzeczniczka Nawalnego.
- Podczas badań medycznych w organizmie Aleksieja Nawalnego nie wykryto śladów trucizny, a tylko kofeiny i alkoholu - podał wydział zdrowia we władzach obwodu omskiego. Zapewnił, że członkowie rodziny opozycjonisty otrzymali wyniki badań.
"Można dokładnie stwierdzić, że nie wykryto hydroksybutanów i barbituranów", a także strychnin czy trucizn syntetycznych - głosi komunikat. "W moczu wykryto alkohol i kofeinę" - dodano w oświadczeniu. Stężenia tych substancji nie sprecyzowano; omska administracja zapewniła, że dokładne dane zostały udostępnione rodzinie.
Krótko po tym, jak Nawalny znalazł się w szpitalu w Omsku, media społecznościowe rozpowszechniały informacje, jakoby dzień wcześniej pił alkohol. Współpracownicy opozycjonisty temu zaprzeczyli. Kanał Baza na komunikatorze Telegram uściślił, że ilość alkoholu, którą wykryto w organizmie Nawalnego, była znikoma.
KJ
Inne tematy w dziale Polityka