Aleksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi. Fot. PAP/EPA
Aleksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi. Fot. PAP/EPA

Mocne stanowisko Rady Europejskiej ws. Białorusi. "Nie uznajemy wyników wyborów"

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 108

W środę odbył się nadzwyczajny wideoszczyt Rady Europejskiej. Przewodniczący Charles Michel oświadczył, że wybory prezydenckie na Białorusi nie były wolne i demokratyczne, zatem instytucja unijna nie uznaje oficjalnych wyników. Według nich wygrał zdecydowanie Aleksandr Łukaszenka. 

Na taki głos Unia Europejska czekała od blisko 10 dni. Rada Europejska wysłała sygnał do opozycji na Białorusi, dostrzegając wagę protestów i tworzącego się społeczeństwa obywatelskiego. O to, by Unia Europejska nie uznała wyników wyborów, apelowała kontrkandydatka Łukaszenki, Swiatłana Cichanouska

- Wybory na Białorusi nie były ani wolne, ani uczciwe, dlatego nie uznajemy wyników ogłoszonych przez władze - powiedział Belg Charles Michel. Przewodniczący Rady Europejskiej zaapelował też do Mińska, by władze porzuciły przemoc wobec protestujących i wyraził zaniepokojenie tłumieniem zgromadzeń na Białorusi. - Unia Europejska wyraża solidarność z Białorusinami, nie akceptujemy bezkarności - podkreślił Michel. 

Padła też zapowiedź nałożenia sankcji na polityków białoruskich, którzy represjonowali protestujących i doprowadzili do sfałszowania wyborów prezydenckich. Podobnie wypowiadała się też szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. Obiecała ona dofinansowanie kraju w wysokości 53 mln euro - z czego aż 50 mln trafi na walkę z koronawirusem. Reszta kwoty zostanie przeznaczona na pomoc osobom represjonowanym przez reżim Łukaszenki i działalność organizacji pozarządowych, upominających się o podstawowe prawa człowieka. 

Po wideoszczycie głos zabrał Mateusz Morawiecki, który w Warszawie uczestniczył w dyskusji przywódców państw unijnych. - Stwierdziliśmy zgodnie, że te wybory powinny zostać powtórzone, że one nie mogą być uznane za wybory uczciwie przeprowadzone, wolne i demokratyczne - przekazał polski premier. 

- Na wniosek Polski uzgodniliśmy zaangażowanie ponadnarodowych ciał takich jak sprawdzone w takich sytuacjach OBWE po to, żeby ewentualnie również wspierać proces demokratyzacji poprzez chociażby nadzór nad przygotowaniem kolejnych wyborów, jeżeli sytuacja w taki sposób się rozwinie - wyjaśnił Morawiecki.

Szef rządu jest zwolennikiem nałożenia sankcji na członków reżimu Łukaszenki, ale w taki sposób, by nie ucierpiało białoruskie społeczeństwo. Wyraził też nadzieję na demokratyzację sytuacji politycznej w tym kraju. - Chcemy dać do zrozumienia reżimowi Alaksandra Łukaszenki, że ten czas kiedy można było nie słuchać głosu społeczeństwa, poprzez ten obecny głos wyrażony w ostatnich protestach, musi się skończyć jak najszybciej - zaapelował Morawiecki. 

W ostatnich godzinach prezydent Białorusi polecił wzmocnić służbom patrole na granicach. - Ministerstwo Obrony powinno zwrócić szczególną uwagę na przemieszczanie się wojsk NATO na terytorium Polski i Litwy. Musimy śledzić kierunki ich przemieszczania się i plany - stwierdził Łukaszenka, który uczestniczył w Radzie Bezpieczeństwa. 

Przywódca kraju nakazał też MSZ wysłać stosowne informacje o sytuacji politycznej do państw zachodnich. Łukaszenka przekonuje białoruskich obywateli, że za masowymi protestami stoją kraje takie, jak Polska, Ukraina, Litwa czy Francja.

- Muszą wiedzieć, co się dzieje na Białorusi. Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Polski Andrzej Duda i prezydent Litwy Gitanas Nauseda, prezydent Ukrainy Wołodymyr Żeleński i inni, powinni otrzymać te informacje. Żeby dokładnie wiedzieli, co się dzieje na Białorusi, oficjalny punkt widzenia. Ostrzegajcie ich, nie wahajcie się, przed odpowiedzialnością za wzniecanie niepokojów. Finansowanie zamieszek to jest również podżeganie do nich - powiedział Łukaszenka. 

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj108 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (108)

Inne tematy w dziale Polityka