Protesty Białorusinów w Mińsku. Fot. PAP/EPA/YAUHEN YERCHAK
Protesty Białorusinów w Mińsku. Fot. PAP/EPA/YAUHEN YERCHAK

Jest wspólne oświadczenie prezydentów państw Grupy Wyszehradzkiej ws. Białorusi

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Wzywamy władze Białorusi do otwarcia drogi do politycznego rozwiązania kryzysu, do przestrzegania praw i wolności człowieka, a także do powstrzymania się od stosowania przemocy wobec pokojowych demonstrantów - napisali we wspólnym oświadczeniu prezydenci Grupy Wyszehradzkiej. 

Prezydenci Polski Andrzej Duda, Czech Milosz Zeman, Słowacji Zuzana Czaputova i Węgier Janos Ader wyrazili we wspólnym oświadczeniu wydanym w środę swoje „najgłębsze zaniepokojenie wyborami prezydenckimi, których wynik nie został uznany przez białoruskie społeczeństwo”. 

Politycy podkreślili, jako członkowie UE i NATO, uznają oni „uzasadnione aspiracje Białorusinów” oraz dążą do pokojowego i zgodnego z prawem rozwiązania obecnego kryzysu na Białorusi. 

„Wzywamy władze Republiki Białorusi do otwarcia drogi do politycznego rozwiązania oraz do przestrzegania podstawowych praw i wolności człowieka, przy jednoczesnym powstrzymaniu się od stosowania przemocy wobec pokojowych demonstrantów” - oświadczyli przywódcy Polski, Czech, Słowacji i Węgier. 

Prezydenci podkreślili swoje wsparcie dla prawa Białorusi „do wolnych, uczciwych i demokratycznych wyborów prezydenckich”. 

Jak zaznaczyli, z zadowoleniem przyjmują zwołanie Rady Europejskiej, które ma się odbyć w środę w formule telekonferencji, „w celu podjęcia wszelkich niezbędnych środków - zgodnie z duchem oświadczenia Wysokiego Przedstawiciela UE do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa - w celu ustanowienia dialogu między przedstawicielami władz białoruskich a społeczeństwem oraz rozważenie działań solidarnościowych z narodem białoruskim”. 

Prezydenci państw Grupy Wyszehradzkiej wezwali też „wszelkie podmioty zagraniczne do powstrzymania się od działań podważających niezależność i suwerenność Białorusi”.

Protesty na Białorusi 

Siły OMON w środę rozpędziły ludzi zgromadzonych przed fabryką traktorów w Mińsku (MTZ), a MSW potwierdziło zatrzymanie dwóch osób. Wejścia do teatru im. Janki Kupały, gdzie doszło do masowych zwolnień z powodu protestów, pilnuje milicja. Trwa protest w Salihorsku. 

„Dzisiaj rano przy wejściu do zakładów MTZ odbyła się nielegalna akcja, której uczestnicy utrudniali pracownikom wejście do pracy” – podało w komunikacie MSW. 

Jak poinformowano, gdy tłum nie posłuchał wezwań do rozejścia się, zatrzymano dwóch najbardziej aktywnych uczestników zgromadzenia. 

Mińsk, Aleksandr Łukaszenka
Protest przeciw Aleksandrowi Łukaszence na ulicach Mińska. PAP/ PAP/EPA/YAUHEN YERCHAK

Wcześnie rano przed wejściem do MTZ zebrało się kilkaset osób, które chciały wesprzeć uczestników strajku. W piątek przystąpienie do niego ogłosiło kilka tysięcy osób. Informowano również o częściowym wstrzymaniu produkcji. 

Siarhiej Dyleuski, lider komitetu strajkowego, który miał być rano przed MTZ, powiedział PAP przez telefon, że ze względu na obecność OMON nie pojechał tam w obawie przed zatrzymaniem. Wskazał również, że w ostatnich dniach kierownictwo zagroziło pracownikom zwolnieniami, domagając się zaprzestania protestu. 

– Po tym z 4000 ludzi w piątek zrobiło się we wtorek 300. Ludzie wzięli we wtorek udział w protestach, idąc na bezpłatny urlop, ale już mamy informacje, że dzisiaj nie są wpuszczani na teren zakładu – powiedział Dyleuski. 

Pracownicy Teatru im. Janki Kupały poinformowali z kolei Radio Swaboda o jego zamknięciu na dwa dni z powodu „procedur sanitarnych”. Wejścia do budynku pilnuje milicja. 

Dyrektor teatru Paweł Łatuszka został zwolniony po tym, jak poparł białoruskie protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów. Po zwolnieniu dyrektora rezygnację złożyli aktorzy i zespół oprócz pracowników technicznych. 

Strajk kontynuuje część pracowników telewizji państwowej – Biełteleradiokompanii. W mediach, w tym na portalu Radio Swaboda, pojawiła się informacja, że kierownictwo telewizji zatrudniło operatorów i pracowników technicznych przybyłych z Rosji. 

Na rynku w Salihorsku odbywa się z kolei protest strajkujących robotników zakładów Biełaruskalij. „Szeregi strajkujących maleją pod bezprecedensowym naciskiem ze strony kierownictwa” – powiedział cytowany przez portal TUT.by Anatol Bakun z komitetu strajkowego. Kierownictwo ostrzegło m.in., że robotnicy będą musieli zwrócić koszty przestoju. Jak podaje TUT.by, oświadczenie o strajku podpisało ponad 4 tys. pracowników, jednak część z nich kontynuuje pracę, przy tym w niektórych kopalniach zatrzymano wydobycie rudy. 

W szpitalu w Mińsku zmarł w środę 43-letni Hienadź Szutau z Brześcia, który 11 sierpnia został postrzelony podczas protestów w tym mieście – podał portal TUT.by. Krewni dopiero po dwóch dniach odnaleźli go w mińskim szpitalu wojskowym. Miał ranę postrzałową głowy. 

Krewni mężczyźni powiedzieli TUT.by, że według świadków nie uczestniczył on w żadnych bójkach, a po prostu szedł ulicą. Według przytoczonych relacji strzał został oddany z dachu budynku. 

Mężczyzna trafił najpierw do szpitala w Brześciu, a następnie śmigłowcem został przetransportowany do szpitala wojskowego w Mińsku. Według córki miał ranę postrzałową głowy i poważne uszkodzenie mózgu. 

Wcześniej MSW potwierdziła, że w Brześciu milicja używała ostrej broni. Podano wówczas, że raniono jedną osobę w obronie koniecznej przed napaścią „agresywnej grupy ludzi, uzbrojonych w metalowe pręty”. 

Szutau jest trzecią ofiarą śmiertelną podczas brutalnie stłumionych przez milicję i wojska MSW protestów powyborczych na Białorusi. 

W trakcie akcji struktur siłowych zatrzymano blisko 7000 osób.

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj77 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (77)

Inne tematy w dziale Polityka