Zwolennicy opozycji podczas akcji protestacyjnej po zamknięciu lokali wyborczych podczas wyborów prezydenckich w Mińsku na Białorusi. Fot. PAP/Anna Ivanova
Zwolennicy opozycji podczas akcji protestacyjnej po zamknięciu lokali wyborczych podczas wyborów prezydenckich w Mińsku na Białorusi. Fot. PAP/Anna Ivanova

Brak kontaktu z polskimi studentami na Białorusi. MSZ: Nie zostawimy ich bez pomocy

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Nie zostawimy ich bez pomocy, będziemy interweniowali w tej sprawie - poinformował wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. 

Mamy informacje o polskich studentach na Białorusi, z którymi ich rodziny straciły kontakt – powiedział wiceminister w środę w Polskim Radiu 24. 

Poseł KO Michał Szczerba, który obserwował wybory i protesty powyborcze w Mińsku poinformował, że skontaktowały się z nim rodziny polskich studentów, które w poniedziałek utraciły z nimi kontakt. 

Wydział konsularny ambasady RP w Mińsku prowadzi działania na rzecz udzielenia pomocy konsularnej zatrzymanym w Mińsku polskim obywatelom – poinformował przedstawiciel placówki. 

Dyplomaci wiedzą o zatrzymaniu trzech polskich obywateli, znają już miejsce przebywania dwóch z nich, a w sprawie trzeciego trwają ustalenia. 

Jak dotąd przedstawiciele konsulatu nie mieli jeszcze możliwości spotkania z zatrzymanymi.

Wiceszef MSZ poinformował, że resort posiada również te informacje. – Ja również byłem w kontakcie z posłem Szczerbą i mi te informacje przekazywał. Działamy tutaj - będzie ta pomoc udzielona – zadeklarował Jabłoński. 

– Mamy te informacje również, nasi dyplomaci są na miejscu, w kontakcie, będziemy w tej sprawie interweniowali, nie zostawimy tych osób bez pomocy – dodał. 

Jabłoński podkreślił, że resort dyplomacji stale monitoruje sytuację na Białorusi. Zdaniem wiceszefa MSZ, protesty, które trwają po wyborach w Mińsku są „rozpędzane” coraz bardziej brutalnie przez białoruskie służby i stale istnieje ryzyko eskalacji konfliktu. 

image
Białoruś. Demonstranci udzielają pomocy rannemu mężczyźnie. Fot. PAP/Anna Ivanova

Według wiceszefa MSZ, prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka „czuje, że jego realna legitymizacja została bardzo poważnie naruszona” i będzie tłumił dalsze protesty. 

– Bardzo dużo zależy od tego, jakie działania podejmie UE i społeczność międzynarodowa. Polska będzie się domagała, żeby te działania były – mówił Jabłoński. 

Zapewnił, że Polska będzie domagała się, żeby UE podjęła działania szybciej, niż podczas wrześniowego szczytu, żeby zapobiec wymknięciu się spod kontroli sytuacji na Białorusi. 

– To wielki test dla przywódców unijnych, na to, czy mogą przerwać urlopy i spotkać się choćby w formie zdalnej, żeby tym tematem się zająć i wyrazić jednoznaczne stanowisko i przedstawić bardzo konkretne oczekiwania od prezydenta Białorusi i ofertę do rozmów – powiedział wiceszef resortu dyplomacji. 

Zdaniem Jabłońskiego, mimo ewentualnych prowokacji protestujący prowadzą swoje działania w sposób pokojowy. – Nie dochodzi do zamieszek, do niszczenia mienia, plądrowania sklepów, ataków na własność prywatną, nie ma tego rodzaju komponentów w tych działaniach. To oznacza, że ci protestujący nie dają się sprowokować i miejmy nadzieję, że tak zostanie – zaznaczył. 

Wiceszef MSZ zadeklarował również, że Polska nie zamyka się na Białorusinów i w razie groźby represji będzie aktywnie ich wspierać. – Będziemy gotowi do udzielania pomocy – zapewnił. 

Represje wobec dziennikarzy Biełsat 

Sześciu pracowników telewizji Biełsat jest przetrzymywanych przez milicję - powiedziała dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. 

Jak poinformowała Romaszewska-Guzy, wśród zatrzymanych jest operator oraz dwie dziennikarki, które szukały go w okolicach budynku Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Dodała, że nie wiadomo, co stało się z kolejnym operatorem stacji. – Być może jest tak, że po prostu się ukrywa, więc możemy nie mieć łączności – wyjaśniła. 

Dyrektor Telewizji Biełsat przekazała też, że współpracujący ze stacją reżyser został przewieziony z tymczasowego aresztu w inne miejsce. – Wciąż nie zwolniono także dziennikarza śledczego Biełsatu, który został zatrzymany w Mińsku, ale przenieśli go do miejscowości Żodzino prawdopodobnie z powodu braku miejsca w areszcie miejscowym – powiedziała. 

Romaszewska-Guzy wspomniała także o pracowniku stacji nadal przetrzymywanym w Witebsku. – Sprzed chwili mam informację, że dostał dziesięć dni aresztu – przekazała. 

Jak podkreśliła, do bardzo przykrego zdarzenia doszło w Grodnie. – Dziennikarz pracujący dla polskiego programu mniejszościowego, który przyszedł pod budynek aresztu, by spotkać przetrzymywanych tam kolegów, został ciężko pobity. Stracił cztery przednie zęby, był kopany – poinformowała dyrektor Telewizji Biełsat. 

Telewizja Biełsat to stacja białoruskojęzyczna, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana. Na Białorusi jest dostępna poprzez sygnał satelitarny i w internecie. 

Dziennikarz Jan Roman, który jest współpracownikiem TV Polonia, o którym mówiła Agnieszka Romaszewska-Guzy, został w poniedziałek pobity pod komisariatem w Grodnie i przebywa obecnie w szpitalu – powiedział działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut. 

– Wczoraj mieli wypuścić z aresztu jego aresztowanych kolegów dziennikarzy. Przyszedł pod komisariat, żeby ich spotkać, tylko i wyłącznie. Nagle podjechał samochód wojskowy Hummer, z którego wyskoczył specnaz i zaczął wszystkich pałować – relacjonował Poczobut. 

Roman, który nie był jedynym czekającym przed aresztem, „został kopnięty butem w twarz i wybito mu cztery przednie zęby” – powiedział Poczobut. 

Dodał, że Roman spędził noc w areszcie i we wtorek rano został skazany na karę grzywny, a obecnie przebywa w szpitalu. 

Wcześniej powiedział on niezależnemu Związkowi Dziennikarzy Białoruskich (BAŻ), że był pod aresztem w grupie około 100-150 osób, gdy ok. godz. 17.00 w poniedziałek do zgromadzonych wyszedł zastępca komendanta dzielnicowej milicji i uprzedził, że jest to wydarzenie nielegalne. 

W trakcie interwencji służb specjalnych nie tylko wybito mu zęby, ale też zbito okulary i leżącego uderzano pałkami. 

Według BAŻ dostał grzywnę wysokości 382 rubli białoruskich  

Od niedzieli w Mińsku i innych miastach Białorusi trwają protesty. Demonstracje i starcia z milicją wybuchły w Mińsku po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według którego w niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka, uzyskując ok. 80 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów. 

Cichanouska podjęła w poniedziałek decyzję o opuszczeniu Białorusi. We wtorek minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius poinformował, że Cichanouska jest bezpieczna na Litwie. 

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj43 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka