Przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” Dominik Kolorz (P) i Przemysław Skupin (L) z "Sierpnia 80" na balkonie sali, w której trwają negocjacje, fot. PAP/Andrzej Grygiel
Przewodniczący zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” Dominik Kolorz (P) i Przemysław Skupin (L) z "Sierpnia 80" na balkonie sali, w której trwają negocjacje, fot. PAP/Andrzej Grygiel

Będzie strajk górników? Związkowcy nie zaakceptowali rządowego planu naprawczego dla PGG

Redakcja Redakcja Górnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

Likwidacja kopalń Ruda i Wujek, a także zmiany w sposobie wynagradzania górników znalazły się w planie naprawczym dla Polskiej Grupy Górniczej, który rząd miał przedstawić górniczym związkom. Ponieważ już na podstawie nieoficjalnych informacji wzbudził ostry sprzeciw związkowców, ma powstać nowy plan, wypracowany z udziałem strony społecznej. 

Spotkanie rządu, PGG i związkowców

Przed południem w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach rozpoczęło się spotkanie, podczas którego zarząd największej górniczej spółki oficjalnie miał zaprezentować związkowcom program naprawczy. Po raz pierwszy w historii tego typu rozmów, toczących się w gmachu urzędu, dziennikarze nie zostali dopuszczeni nawet w pobliże sali, gdzie toczą się rozmowy.

- Polska Grupa Górnicza znajduje się w sytuacji dekarbonizacji; z jednej strony w sytuacji trudnego i bardzo ostrego zejścia zapotrzebowania na węgiel, co kształtuje jej obniżone przychody, a z drugiej strony konieczności poszukiwania środków na to, żeby dalej funkcjonować – powiedział prezes PGG Tomasz Rogala. - To, na czym dzisiaj się koncentrujemy, to ułożenie i zaakceptowanie planu, który pozwoli zachować jak największą ilość miejsc pracy w PGG – dodał prezes firmy przed rozpoczęciem rozmów. 

image
Prezes PGG Tomasz Rogala, fot. PAP/Andrzej Grygiel

Będzie strajk?

- Ten program to jest jakieś szaleństwo – skomentował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, przypominając, że związkowcy deklarują gotowość do rozmów o transformacji górnictwa i regionu, ale z perspektywą realizacji w ciągu co najmniej 40 lat.

W ocenie Kolorza, likwidacja kopalni Ruda (w jej skład wchodzą połączone trzy kopalnie: Pokój, Bielszowice i Halemba) oznacza katastrofę społeczną dla Rudy Śląskiej, gdzie kopalnia jest wiodącym pracodawcą. Jego zdaniem, wzorowane na pakiecie osłonowym z czasów rządu Jerzego Buzka odprawy pieniężne i urlopy przedemerytalne, w żaden sposób nie zastąpią utraconych miejsc pracy.

- Jak można zakładać likwidację na zasadzie blitzkriegu czterech kopalń (Wujek i trzy ruchy kopalni Ruda), a docelowo za 15 lat w zasadzie wszystkich kopalń węgla energetycznego, a zarazem przewidywać import węgla kamiennego w najbliższych latach powyżej 10 mln ton. Tego nie da się nazwać żadnym ludzkim językiem, cisną się na usta same przekleństwa – skomentował związkowiec.

Jego zdaniem, reakcją na ministerialne propozycje będą protesty podobne do tych, jakie wybuchły w 2015 r., gdy plany likwidacji kilku kopalń ogłosił ówczesny rząd Ewy Kopacz.

Jeszcze wczoraj szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek zapowiadał reaktywację Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, który m.in. zorganizował kilka lat temu strajk generalny na Śląsku. - W tym kierunku to zmierza. Widocznie rząd dojrzał do tego, żeby się rozprawić z górnictwem, chce się rozprawić z górnictwem - to my podejmiemy rękawicę i będziemy walczyć o każde miejsce pracy - zapowiedział Hutek, przypominając także swoje wcześniejsze deklaracje, że nie podpisze się pod żadnym porozumieniem obniżającym wynagrodzenia górników. 

W kuluarach toczących się w Katowicach rozmów przedstawiciele górniczej spółki oraz resortu aktywów przyznawali, że alternatywą dla przedstawionego planu naprawczego jest upadłość likwidacyjna PGG. Zatrudniająca ok. 41 tys. osób spółka – jak mówiono – „zbiera” obecnie środki na sierpniową wypłatę i nie ma środków na wypłatę wynagrodzeń we wrześniu. Od dwóch miesięcy nie płaci też VAT-u i ZUS-u. Zdaniem Kolorza, "wariant upadłości to jest czwarte i piąte powstanie śląskie naraz". Hutek określił pomysł likwidacji górnictwa w ciągu 15 lat jako "armagedon".

Sasin chce powołać zespół

Tymczasem dokument PGG nie został oficjalnie przedstawiony, ponieważ - "już wiadomo, że ten plan nie spotkał się ze zrozumieniem i akceptacją strony społecznej" - powiedział rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych Karol Manys. - Szkoda czasu na dyskusję o dokumencie, o którym z góry wiadomo, że nie uzyska akceptacji - wyjaśnił.

image
Rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych Karol Manys rozmawia z dziennikarzami, fot. PAP/Andrzej Grygiel.

Ze strony wicepremiera Jacka Sasina padła propozycja powołania zespołu, który wypracuje ostateczny program naprawczy. Chodzi o zgodę „zarówno pracodawcy, strony społecznej, związków zawodowych i pracowników co do tego, że założenia programu są właściwe i muszą zostać w takim kształcie zrealizowane” - tłumaczył szef resortu aktywów.

- Ten dokument, zanim został przedstawiony górnikom, spotkał się z ostrą reakcją, ostrą kontestacją ze strony związków zawodowych. W związku z czym od razu padła propozycja, że w takim razie będzie najlepiej - żeby nie tracić czasu, którego nie ma - przejść wspólnie ze związkowcami tę propozycję, popracować na dokumentach, i być może uda się wypracować jakieś rozwiązanie alternatywne, które będzie w pełni akceptowalne dla strony społecznej - powiedział rzecznik ministerstwa aktywów. 

- Rząd, i pan premier Sasin osobiście, od początku deklarował że absolutnie nie ma mowy o przeprowadzeniu tak skomplikowanej operacji bez akceptacji ze strony społecznej. W związku z powyższym pan premier Sasin zaproponował, by powstał zespół roboczy złożony z przedstawicieli strony społecznej, zarządu spółki, ekspertów, który krok po kroku przejdzie ten plan przygotowany przez zarząd spółki - i być może uda mu się wypracować takie rozwiązania, które będą akceptowalne również dla strony związkowej - mówił Karol Manys.

Nowy plan naprawczy do września

Zespół, który wypracuje nowy plan naprawczy dla PGG i całego sektora górniczego, ma rozpocząć prace od przyszłego wtorku. Prace mają się zakończyć 30 września.

Podczas dzisiejszego spotkania poinformowano - jak podał Kolorz - że PGG ma zapewnione środki na wypłaty dla pracowników co najmniej do końca tego roku, a rząd tymczasowo odstąpił od realizacji dotychczasowej propozycji planu naprawczego dla PGG.W komunikacie podsumowującym rozmowy napisano, że Zarząd Polskiej Grupy Górniczej oświadcza, że nie wdroży przygotowanego programu polegającego na likwidacji KWK Ruda i KWK Wujek.  

Ministerstwo Aktywów Państwowych zdementowało informację, jakoby "program przygotowany przez Zarząd Polskiej Grupy Górniczej zakładał obniżenie wynagrodzeń. Resort oświadczył też, że "nie pracował i nie pracuje nad programem likwidacji polskiego górnictwa do 2036 r., a doniesienia prasowe na ten temat były całkowicie nieprawdziwe".

Strona społeczna - co także znalazło się w komunikacie - podtrzymała swój wniosek skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego "o konieczności objęcia przez niego przewodnictwa w rozmowach dotyczących transformacji woj. śląskiego z uwzględnieniem transformacji sektora surowcowo-energetycznego"

Co jest w kontrowersyjnym planie PGG?

Zarząd PGG proponuje m.in. zawieszenie na trzy lata wypłat tzw. czternastej pensji oraz uzależnienie 30 proc. wynagrodzeń górników od efektywności pracy. Odchodzący z pracy górnicy mogliby liczyć na osłony, podobne do tych stosowanych już w poprzednich odsłonach restrukturyzacji górnictwa. To m.in. tzw. urlopy górnicze - dla tych górników dołowych, którym do emerytury zostało nie więcej niż 4 lata (3 lata w przypadku pracowników zakładów przeróbki węgla) - do czasu uzyskania uprawnień emerytalnych mają otrzymywać trzy czwarte dotychczasowego wynagrodzenia.

Przewidziano też ok. 100-tysięczne jednorazowe odprawy pieniężne dla górników, którzy zdecydują się dobrowolnie odejść z pracy (przy średniej miesięcznej płacy w PGG rzędu 7,8 tys. zł z przelicznika wychodzi średnio niespełna 100 tys. zł odprawy). Wartość całego pakietu osłonowego dla PGG, wraz z kosztami osobowymi, likwidacją szkód górniczych itp. szacowana jest na ok. 5 mld zł.

PGG zabiega też o 1,75 mld zł pożyczek z PFR, z czego 1 mld zł to czteroletnia pożyczka zwrotna, a 750 mln zł – częściowo umarzalna – umorzone mogłoby być maksymalnie 540 mln zł. Program zakłada, że PGG będzie nadal spłacać swoje obligacje – to koszt ok. 200 mln zł rocznie. Niebawem Grupa ma też otrzymać ok. 130 mln zł z Agencji Rezerw Materiałowych, tworzącej strategiczne rezerwy węgla.

Program dla górnictwa przewiduje likwidację kopalń Ruda i Wujek, zatrudniających łącznie ok. 7,7 tys. osób i wydobywających ponad 5,1 mln ton węgla rocznie, a także połączenie dwóch kopalń spółki Tauron Wydobycie – Sobieski i Janina oraz przekazanie części majątku obecnej kopalni Janina w małopolskim Libiążu do SRK, co będzie oznaczało zmniejszenie wydobycia o ok. 1,5 mln ton.

Wraz z majątkiem likwidowanych kopalń do SRK trafi też załoga – z tym, że wcześniej możliwe będą przepływy górników między kopalniami, aby ci, którzy chcą dalej pracować, znaleźli się w innych zakładach, a ci, chcący skorzystać z dobrowolnych osłon socjalnych – przeszli do SRK.

W obu przeznaczonych do zamknięcia kopalniach pracuje ponad 7,7 tys. osób, z których 238 zatrudnionych krócej niż rok nie będzie mogło skorzystać z osłon – będą przeniesieni do innych kopalń. Pozostała grupa blisko 7,5 tys. osób będzie mogła skorzystać z osłon. Jednorazowe odprawy pieniężne mają przysługiwać wszystkim chętnym (także pracownikom powierzchni i administracji), a urlopy pracownikom dołowym, którym do emerytury zostało nie więcej niż cztery lata, i pracownikom zakładów przeróbki, trzy lata przed emeryturą. Podczas urlopów pracownicy mają otrzymywać 75 proc. dotychczasowego wynagrodzenia.

image
Kopalnia Wujek do likwidacji, fot. KPRM.

Nie potrzebujemy tyle węgla

Trudna sytuacja PGG to m.in. efekt spadku zapotrzebowania na węgiel - tegoroczna nadwyżka wydobycia nad popytem szacowana jest na ok. 4 mln ton, a przyszłoroczna nawet na 7 mln ton. Stąd m.in. propozycja redukcji zdolności wydobywczych poprzez zamknięcie kopalni Wujek oraz całej, złożonej z trzech ruchów, kopalni Ruda - kopalnie te generują obecnie większość strat w PGG. Ponadto, kopalnie grupy Tauron Sobieski i Janina, należąca do spółki Tauron Wydobycie, miałyby zredukować wydobycie o ok. 1,5 mln ton; możliwe jest też ich połączenie.

Jeszcze w tym roku (prawdopodobnie w październiku) kopalnie przynoszące największe w PGG straty – Wujek i Ruda – mają zostać przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. By było to możliwe, wcześniej konieczna jest nowelizacja tzw. ustawy górniczej – chodzi o umożliwienie finansowania likwidacji kopalń oraz osłon z budżetu państwa. Program wymaga też notyfikacji Komisji Europejskiej – wniosek w tej sprawie jest już prawie gotowy, podobnie jak projekt nowelizacji ustawy.

W latach 2010-2019 kopalnie Ruda i Wujek łącznie przyniosły ponad 2,5 mld zł strat na sprzedaży węgla, z czego blisko 2 mld 273 mln zł przypada na Rudę (tworzą ją trzy połączone wcześniej kopalnie Bielszowice, Pokój i Halemba, wydobywające ok. 4,3 mln ton węgla rocznie), a ok. 232 mln zł na kopalnię Wujek, wydobywającą rocznie ok. 830 tys. ton węgla. Tylko w ub. roku Ruda przyniosła 195 mln zł strat, a Wujek - 24 mln zł. Tegoroczna strata Rudy może wynieść 458 mln zł.

Według szacunków PGG tegoroczna nadpodaż węgla energetycznego wynosi ok. 4,5 mln ton, a przyszłoroczna może sięgnąć 7 mln ton. Zamknięcie kopalń Ruda i Wujek (ok. 5,1 mln ton rocznego wydobycia) i Janina (1,5 mln ton) oznacza krok w kierunku wyrównania podaży oraz zapotrzebowania na węgiel.

Związkowcy kwestionują wyliczenia dotyczące nadpodaży węgla. W ocenie Hutka, jeżeli epidemia koronawirusa spowodowała zmniejszenie zapotrzebowana na energię o ok. 15 proc., redukcja zapotrzebowania na węgiel powinna być adekwatna, co oznaczałoby - jak mówił - ok. 2-3 mln ton węgla mniej, a nie - jak prognozuje energetyka - ok. 7-8 mln ton.

ja

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj55 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Gospodarka