Wobec 39-latka wszczęto formalne dochodzenie, trafił do aresztu.
39-letni Rwandyjczyk, który pracował jako kościelny w katedrze w Nantes, został umieszczony w areszcie. Oczekuje na postawienie mu zarzutów w związku ze spowodowaniem pożaru w XV-wiecznej świątyni - poinformował o godz. 2:30 nad ranem prokurator Pierre Sennes.
Mężczyzna był już aresztowany bezpośrednio po pożarze, do którego doszło 18 lipca, został jednak wówczas zwolniony po złożeniu wyjaśnień.
Od tego czasu pojawiły się jednak nowe okoliczności. Jak wyjaśnił prokurator Republiki Francuskiej dla okręgu z siedzibą w Nantes, Pierre Sennes, Rwandyjczyk, który początkowo zaprzeczał w swych zeznaniach, że przyczynił się do pożaru, „zeznał ostatecznie przed sędzią śledczym, że podłożył ogień w trzech różnych miejscach świątyni”.
Motywy działania - jak podkreśla na swej stronie internetowej dziennik „Le Monde” - „pozostają wciąż niejasne”. Gazeta przypomina, że Rwandyjczyk, który otrzymał azyl w Francji przed kilkoma laty, nie był nigdy karany. Od 4-5 lat pracował on jako kościelny w nantejskiej katedrze, wykonując różne prace zlecane mu przez archidiecezję. Jak wyjaśnił ks. Hubert Champenois rektor katedry Świętych Piotra i Pawła w Nantes, do obowiązków 39-latka należało zamknięcie katedry po wieczornych nabożeństwach w dniu 17 lipca.
Mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany przez policję bezpośrednio po wybuchu pożaru w związku z podejrzeniem, że mógł go nieumyślnie spowodować. Prokuraturze udało się go przesłuchać dopiero 19 lipca, konieczne okazało się bowiem znalezienie odpowiedniego tłumacza. Tego samego Rwandyjczyk dnia został zwolniony. Prokuratura, która doszukała się w zeznaniach składanych na policji i w prokuraturze szeregu sprzeczności, oświadczyła wówczas, że wszystkie niejasności udało się usunąć i „w rzeczywistości nie może być mowy o jego sprawstwie, gdy chodzi o pożar”.
Będący wolontariuszem w diecezji Nantes 39-latek jest dobrze znany rektorowi katedry ks. Hubertowi Champenois. Uchodźca był też w katedrze ministrantem. – Znam go od czterech, pięciu lat - powiedział ks. Champenois agencji AFP. I dodał, że ufał mu jak wszystkim innym swoim współpracownikom.
Pożar w katedrze św. Piotra i Pawła w Nantes wybuchł w sobotę 18 lipca, przed godz. 8 rano i został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział ok. 100 strażaków.
W pożarze całkowicie spłonęły barokowe organy z XVII w., które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku. Prace rekonstrukcyjne po tamtym pożarze trwały 13 lat.
Oprócz organów w dniu 18 lipca zniszczone zostały również XVI-wieczne witraże, stalle i obrazy. Szczęśliwie nie ucierpiały zlokalizowane w pobliżu chóru nagrobki księcia Franciszka II i Małgorzaty de Foix, rodziców ostatniej księżnej niezależnej Bretanii, późniejszej królowej Francji, Anny Bretońskiej.
„Le Figaro”: Katedry nie są bezpieczne
W pożarze katedry w Nantes zostały zniszczone nie tylko zabytkowe organy czy obraz Hipolita Flandrina, ten pożar to wydarzenie, które ukazuje tragiczną prawdę: miejsca kultu, będące również rodzajem muzeów, które wystawiają obrazy i dzieła sztuki, otwarte dla wszystkich, i do których każdy może wejść bez kontroli, nie są bezpieczne – stwierdza „Le Figaro”.
Dziennik przypomina o splądrowaniu katedry Notre Dame w Oloron-Sainte-Marie w Nowej Akwitanii w listopadzie 2019 roku oraz Notre Dame w Ramatuelle w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże w maju br., jak również o zniszczeniu dzieł sztuki w katedrze w Angouleme w Nowej Akwitanii. Wspomina też tragiczny pożar Notre Dame w Paryżu w kwietniu 2019 r.
„Katedry to budynki polityczne i religijne, które są celem ekstremistów. Państwo musi zagwarantować im bezpieczeństwo” – podkreśla na łamach dziennika historyk sztuki Mathieu Lours, który przypomniał, że komisja ds. dziedzictwa kulturowego w ministerstwie kultury przestała funkcjonować kilka lat temu, a na odnowę zabytków sakralnych wciąż brakuje środków.
KW
Inne tematy w dziale Polityka