W debacie TVP wzięło udział 11 kandydatów na prezydenta, w tym m.in. prezydent Andrzej Duda i kandydat KO Rafał Trzaskowski. Kandydaci do Pałacu Prezydenckiego odpowiadali na 5 pytań dot. m.in. polityki zagranicznej, gospodarki i "świata wartości". Treść i forma pytań wywołały zdziwienie zarówno wśród widzów, jak i uczestników debaty.
Oprócz urzędującego prezydenta i włodarza stolicy, w debacie wzięli udział także: prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Wiosny Robert Biedroń, publicysta Szymon Hołownia (bezpartyjny), poseł Konfederacji Krzysztof Bosak, b. poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak, przedsiębiorca Paweł Tanajno (bezpartyjny), Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa), Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy) oraz szef Unii Pracy Waldemar Witkowski.
Uchodźcy, LGBT, euro, szczepionki, religia w szkołach - to były tematy, o które pytano kandydatów na prezydenta.
Zdaniem Krzysztofa Bosaka z Konfederacji, pytania zadawane kandydatom podczas debaty były "sztuczne". Jak podkreślił, "kluczowym tematem ostatnich miesięcy jest sposób zarządzania kryzysem gospodarczym, wynikający z obostrzeń epidemicznych". - A nie (pytania) o euro, którego nikt teraz nie planuje wprowadzać, nie o nieistniejącej szczepionce, ale o realnie istniejących problemach, jak uciekanie lekarzy za granicę - dodał.
Według kandydata Konfederacji, "jeśli chodzi o Unię Europejską, to poważnym tematem jest europejski Zielony Ład, nowe regulacje energetyczne - to są realne spory, gdzie nasze interesy się ważą, natomiast nie pięć zmyślonych wirtualnych tematów" - podkreślił.
Jak ocenił, "dobrze, że debata się odbyła i każdy miał szansę się zaprezentować, każdy mógł przemówić do Polaków". - Chciałbym, żeby debat było więcej, żeby dawały więcej czasu na wypowiedzi, nawet kosztem mniejszej liczby rund, zakresu tematycznego. Sensem debat jest polemika. Tutaj nie było czasu na polemikę, ale straszono nas - w regułach debaty - że jeśli będą wypowiedzi nie na temat, to będą przerywane - powiedział Bosak.
Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza debata była dziwna, ponieważ zabrakło w niej najważniejszych problemów, które są w Polsce, za to było dużo tzw. tematów zastępczych. bezpieczeństwie" - wymienił w TVP Info Kosiniak-Kamysz. - Nie było spraw edukacji, bezpieczeństwa energetycznego, nie było nic o obronności, polskiej armii, bezpieczeństwie - wymienił.
Jak mówił, w debacie było widać ciąg dalszy wojny PO-PiS. - Oni chcą dalej dzielić Polskę, zawłaszczyć ją na stałe, chcą się tylko wymieniać prezydentami. Trzeba to przeciąć, a później pozszywać Polskę - stwierdził. Zaznaczył, że "pozszywanie na pół rozdartej Polski" jest dla niego niezwykle ważne i pozwoli na pokonanie kryzysu ustrojowego, gospodarczego i politycznego.
Szymon Hołownia zapytany o jego odczucia, co do debaty w TVP zaznaczył, że jej formuła była niemal identyczna, do tej, która odbyła się w maju. - Tak naprawdę to nie jest debata. To prezentacja kandydatów, którzy w krótkich wystąpieniach mówią co myślą o różnych kwestiach - ocenił. - Tej debaty nie da się wygrać. Można jej nie przegrać i mam nadzieję, że to mi się dzisiaj udało - powiedział.
Kandydat na prezydenta przyznał, że był zaskoczony doborem pytań. W jego ocenie nie były to pytania, które w bezpośredni sposób dotykają najważniejszych problemów polskiej rzeczywistości, a są "pytaniami dyżurnymi, które mają pokazać jak dzisiaj w Polsce się dzielimy".
Z kolei zapytany o to, jakie kwestie jego zdaniem powinny zostać w debacie poruszone odpowiedział, że "dzisiaj fundamentalną kwestią jest przede wszystkim bezpieczeństwo Polaków". - Bezpieczeństwo rozumiane bardzo szeroko, tak jak to powinno być w XXI wieku, a więc bezpieczeństwo zdrowotne, cyberbezpieczeństwo, bezpieczeństwo związane z sytuacja geopolityczną, która dziś jest na świecie, ochrona zdrowia, edukacja, bezrobocie. To są te realne problemy z którymi ja się też spotykam w kampanii i myślę, że o nich powinniśmy dzisiaj przede wszystkim rozmawiać i o nich powinniśmy przede wszystkim pamiętać, bo najpierw musimy rozwiązać te rzeczy, które wspólnie możemy zrobić razem, a dopiero później kontynuować dyskusje o rzeczach, co do których nigdy się nie zgodzimy - podkreślił.
Także dziennikarze oglądający debatę uznali, że pytania w niej były co najmniej kuriozalne.
Pojawiły się także zarzuty, że Andrzej Duda znał wcześniej pytania zadawane w debacie i że była ona zrobiona "pod niego"
Pytania to niejedyna wpadka tej debaty. Siedem minut po rozpoczęciu telewizyjnej "debaty" prezydenckiej na twitterowym koncie TVP Info pojawiła się sonda "Kto Państwa zdaniem wygrał debatę?". Niecałe pół godziny później, gdy Rafał Trzaskowski zdecydowanie wygrywał w niej z Andrzejem Dudą sonda zniknęła.
Jak zauważyli twórcy sondy, w bardzo krótkim czasie przybyło około 5 tys. głosów na jednego kandydata, a większość głosów oddawano z anonimowych kont. Akcja była powtarzana trzykrotnie. Pojawił się komentarz ze strony TVP: "Z przykrością informujemy, że sonda już na obecnym etapie jest nieważna. Wykryliśmy strumień 600 botów".
ja
Inne tematy w dziale Polityka