Rafał Trzaskowski wysłał list do sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Rafał Trzaskowski wysłał list do sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Trzaskowski do sympatyków PiS: Nie patrzcie na mnie jak na wroga

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 228

Ludzie mogą się różnić, ale szacunek do drugiego człowieka, braterstwo i wspólnota muszą wygrać - napisał kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski (KO) w liście do sympatyków i członków PiS. 

Trzaskowski w liście zadeklarował też szacunek dla sympatyków PiS i chęć odbudowy wspólnoty narodowej. List Trzaskowskiego opublikowany w piątek na Facebooku jest odpowiedzią na list skierowany do członków PiS przez prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego. 

„Szanowni Państwo, kilka dni temu otrzymaliście Państwo list od Prezesa PiS Pana Jarosława Kaczyńskiego. Mimo że adresowany był do członków i sympatyków Waszej partii, jego treść przedostała się do mediów. W związku z tym wszyscy mogliśmy w nim przeczytać, że »zwycięstwo kandydata KO oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny«” - napisał kandydujący w nadchodzących wyborach prezydent Warszawy. 


„Od wielu lat polskie życie polityczne trawi choroba nienawiści. Oduczyliśmy się ze sobą rozmawiać. Przestaliśmy szukać porozumienia. Zakładamy z góry, że w każdej sprawie musimy stać po dwóch stronach barykady. Czy naprawdę tak jest?” - pyta w liście. 

„Nie możemy pozwolić na to, żeby kolejny raz wygrały podziały. Ludzie mogą się różnić, ale szacunek do drugiego człowieka, braterstwo oraz wspólnota muszą wygrać” - podkreślił Trzaskowski. 

W liście przekonuje też, że „kiedy kamery są wyłączone, politycy potrafią ze sobą normalnie współpracować”. „Znam wielu, którzy - mimo że reprezentują różne opcje polityczne - normalnie ze sobą rozmawiają. Dziś w Polsce potrzebujemy tej rozmowy” - pokreślił.

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski: Ktoś pierwszy musi wyciągnąć rękę. Fot. PAP/Andrzej Grygiel
„Domyślam się, że większość z Państwa może być zaskoczonych moim listem. Dużo czasu musi upłynąć, żebyśmy znów zaczęli prowadzić normalny spór o wartości i sprawy merytoryczne. Bez nienawiści i agresji. Kiedyś trzeba jednak zrobić pierwszy krok. Ktoś pierwszy musi wyciągnąć rękę. Nie możemy żyć ciągle w stanie napięcia, konfliktu i kryzysu. Musimy spróbować znowu być wspólnotą, mimo że często się ze sobą różnimy. Ci z polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy mnie znają, wiedzą, że taki właśnie jestem. Zawsze szukam kompromisu. I dalej będę go szukał, starając się odbudowywać wspólnotę i szanując wszystkich, bez względu na ich poglądy” - zapewnił Trzaskowski. 

Polityk przyznał też, że „nie ma problemu z tym”, że sympatycy PiS postrzegają go „jako przeciwnika politycznego”. „Nie patrzcie proszę jednak na mnie jak na wroga, bo nie jestem Waszym wrogiem” - zadeklarował. 

„Nie ma we mnie także nienawiści. Często czuję zdumienie, czasem smutek, ale nigdy nienawiść. Uważam, że Polsce potrzebny jest silny Prezydent, który na każdego będzie patrzył tak samo - niezależnie od tego jaką partię reprezentuje lub jakiej partii jest sympatykiem” - dodał. 

Pisząc o kampanii wyborczej Trzaskowski przyznał, że chciałby, „żebyśmy w tej rozmowie potrafili się słuchać, a nie na siebie krzyczeć”. Zachęcał wyborców PiS: „Prowadźmy dialog między sobą, bez pośrednictwa państwowych mediów i polityków. Może się okazać, że nie różni nas aż tyle. Wszyscy mamy prawo do patriotyzmu, do miłości do naszego kraju”. 

Polityk ocenił również, że „Polska bez podziałów jest silniejsza”. „Takiej Polski chcę” - zapewnił. 

„Chcę Państwu powiedzieć, że naprawdę szanuję Państwa poglądy i jeśli zostanę prezydentem, będę też Waszym prezydentem. Będę prezydentem budującym wspólnotę narodową. Będę bronił praw każdego obywatela - bez względu na różnice poglądów. Bądźmy wspólnie dumni z naszego kraju. Mimo różnic” - zakończył Trzaskowski. 

We wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w liście do działaczy partii, że ponowny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta leży w elementarnym interesie Polski, a zwycięstwo kandydata KO oznaczałoby „ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny”. „Mamy dziś stan alertu, który się skończy, gdy odniesiemy zwycięstwo” - dodał Kaczyński.

KW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj228 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (228)

Inne tematy w dziale Polityka