Firmy i stowarzyszenia, reprezentujące energetykę z 8 krajów tzw. nowej UE, domagają się zwiększenia mechanizmów kompensacyjnych, aby pomóc sektorowi przejść konieczną modernizację, związaną z nowym celem redukcji CO2 na 2030 r.
Na początku marca Komisja Europejska zapowiedziała, że do września 2020 r. przedstawi plan w sprawie zwiększenia celu redukcji emisji CO2 do 2030 r. do 50-55 proc w porównaniu do poziomów z 1990 r. Obecnie cel ten to 40 proc.
Firmy i zrzeszenia z Polski (PGE), Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Węgier i Rumunii obawiają się, że ten kierunek spowoduje większe obciążenia dla nich, niż dla sektora w Europie Zachodniej. W swoim stanowisku wskazują, że podniesienie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych do 55 proc. może wywindować cenę pozwoleń na emisję do poziomu 75 euro za tonę. Obecnie trzeba za nie płacić 25 euro, a w 2018 r. były one poniżej 10 euro za tonę.
Energetyka z biedniejszych krajów UE ostrzega, że niesie to ze sobą ogromne koszty operacyjne, do których trzeba dodać znaczne sumy na inwestycje. Te wydatki - według wyliczeń - mają kilkakrotnie przekraczać całkowitą kapitalizację rynkową przedsiębiorstw energetycznych w regionie.
"Wdrożenie z sukcesem prawa klimatycznego wymaga proporcjonalnego zwiększenia mechanizmu kompensacyjnego w ramach EU-ETS, aby pomóc sektorowi energetycznemu z państwach o niskim poziomie PKB w jego dodatkowych wysiłkach do wdrożenia zwiększonych celów na 2030 r." - czytamy w stanowisku.
Sektor chciałby, aby nowe prawo klimatyczne wskazywało, że fundusz modernizacyjny w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji, był zwiększony wraz z celem redukcji na 2030 r. Firmy z Polski, Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Węgier i Rumunii chcą też zwiększenia puli darmowych uprawień. "UE może osiągnąć swoje długoterminowe cele klimatyczne tylko dzięki wspólnym działaniom opartym na duchu solidarności, bez pozostawania nikogo z tyłu" - przekonują sygnatariusze.
Polska Grupa Energetyczna (PGE), największe w Polsce przedsiębiorstwo sektora elektroenergetycznego, planuje jesienią zaprezentować swoją strategię działania na kolejne 10 lat, ze ścieżką odchodzenia od węgla w perspektywie co najmniej 25 lat. Szefostwo spółki podkreśla, że nie widzi możliwości odejścia od węgla w perspektywie dekady.
Zdaniem ekologów odejście od węgla w latach 2040-2045 to zdecydowanie za późno. "Żeby zapobiec kryzysowi klimatycznemu Polska jak i cała Europa powinny odejść od węgla do 2030 roku najpóźniej. Wizja spalania węgla przez kolejne 20-25 lat jest niedopuszczalna nie tylko ze względu na zdrowy rozsądek i konieczność ochrony klimatu, ale też z powodu ekonomii" - podkreślił w ubiegłym tygodniu Greenpeace.
Zobacz także: Te firmy są odpowiedzialne za jedną trzecią emisji CO2 na świecie
ja
Inne tematy w dziale Gospodarka