Andrzej Duda zdecydował o powołaniu Michała Laskowskiego na Prezesa SN kierującego pracą Izby Karnej. Nie milkną negatywne komentarze polityków opozycji po decyzji prezydenta o powołaniu Małgorzaty Manowskiej na I prezes Sądu Najwyższego.
Wybór nowego prezesa Izby Karnej nastąpił z uwagi na rezygnację dotychczasowego prezesa kierującego pracami tej izby Stanisława Zabłockiego. W końcu lutego zgromadzenie sędziów Izby Karnej SN wskazało trzech kandydatów na nowego prezesa, wśród których znaleźli się: Michał Laskowski, Jerzy Grubba i Jarosław Matras. Spośród tej trójki prezydent wskazał Laskowskiego.
Laskowski został powołany na sędziego SN w październiku 2009 r. Przez niemal cztery lata był rzecznikiem Sądu Najwyższego; zrezygnował z tej funkcji po wygaśnięciu kadencji I prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Wcześniej przez wiele lat orzekał w sądzie rejonowym, następnie wojewódzkim i apelacyjnym. Pełnił również funkcję prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Wcześniej prezydent Andrzej Duda zdecydował o powołaniu Małgorzaty Manowskiej na I prezesa SN. Wyboru dokonał spośród pięciorga kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN; byli to: Włodzimierz Wróbel, który uzyskał 50 głosów, Małgorzata Manowska - 25 głosów, Tomasz Demendecki - 14 głosów, Leszek Bosek - 4 głosy, Joanna Misztal-Konecka - 2 głosy.
Sędzia Manowska podczas procedury wyboru kandydatów na I prezesa SN zapewniła, że sędziowie nie muszą obawiać się z jej strony jakiejkolwiek zemsty i odwetu. "Chciałabym normalnie pracować, chciałabym zasypać dół między nami, a przynajmniej doprowadzić do wzajemnej tolerancji i poprawnej współpracy, dlatego że SN i ludzie na to zasługują" - mówiła wtedy Manowska.
W poniedziałek Manowska zrzekła się funkcji dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury.
Wybór nowego I prezesa SN konieczny był z uwagi na zakończenie kadencji Małgorzaty Gersdorf w kwietniu. Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN wskazało kandydatów na następcę Gersdorf po sześciu dniach obrad.
Opozycja uznała, że powołanie Manowskiej jest decyzją stricte polityczną, ponieważ w przeszłości współpracowała ona z obecnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą - w 2007 roku była zastępcą Ziobry w resorcie sprawiedliwości.
- Można odnieść wrażenie, że minister Ziobro uzyskuje jeszcze większy wpływ na wymiar sprawiedliwości niż dotychczas - stwierdził szef klubu Lewicy Gawkowski.
Jak mówił, Ziobro był na początku ministrem sprawiedliwości, później przejął także Prokuraturę Generalną, następnie miał duży wpływ na nominacje w Trybunale Konstytucyjnym. - A teraz przejmuje ostatni element tego systemu i to Zbigniew Ziobro będzie dzisiaj faktycznie dzierżył największą władzę w Polsce, jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości. I szkoda, że w tym w planie pomaga Andrzej Duda - powiedział Gawkowski.
Szef KPRM Michał Dworczyk podkreślił, że nie może poważnie przyjmować tego typu wypowiedzi. - Zgodnie z nimi każdy przedstawiciel zaproponowany do takiego czy innego ciała, tudzież instytucji państwowej, przez Platformę Obywatelską jest niezależnym ekspertem, natomiast każdy, kto jest wybrany przez obecną większość parlamentarną, przypomnijmy: wybraną w demokratycznych wyborach większość stanowi Prawo i Sprawiedliwość, więc każdy urzędnik wybrany przez obecną większość parlamentarną jest nominatem PiS i politycy PO przyjęli sobie ten, bardzo niedobry z punktu widzenia państwa, sposób podważania zaufania do takich urzędników, czy do takich instytucji, na które wpływ ma obecna większość parlamentarna - powiedział minister.
Po raz pierwszy od 1998 roku zdarzyło się również, że prezydent nie wskazał tego kandydata, który w Zgromadzeniu Ogólnym otrzymał najwięcej głosów, ale innego kandydata. Politycy opozycji wskazywali, że prezydent przy powoływaniu I Prezesa SN powinien kierować się liczbą uzyskanych głosów przez kandydatów.
Borys Budka uważa, że przez to prezydent po raz kolejny naruszył konstytucję, bo - jak powiedział - "pani Manowska nie była kandydatem zgłoszonym przez Zgromadzenie Ogólne, tylko była kandydatką grupki sędziów", a więc "ten wybór prezydenta jest nieważny".
Zdaniem Pawła Kukiza decyzja o wyborze Manowskiej "ma zagwarantować, że w przypadku, jeśli wybory pójdą nie pomyśli PiS, zostaną uznane za nieważne, a jeśli będą nawet sfałszowane, ale po myśli Prawa i Sprawiedliwości, będą uznane za ważne". - Patria, która ma władze bierze wszystko – mówił Kukiz.
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel pytany o krytykę ze strony opozycji, która zarzuca, że Andrzej Duda wybrał na stanowisko I Prezesa SN osobę, która nie uzyskała największej liczby głosów, odparł, że "prezydent skorzystał ze swoich prerogatyw, ale opozycja jest skłonna negować rzeczywistość, jeśli jej nie odpowiada".
- Wszystkich, którzy używają takich argumentów odsyłam przede wszystkim do Konstytucji Rzeczpospolitej, która jasno i wprost mówi o tym, że powołanie I Prezesa Sądu Najwyższego to wyłączna prerogatywa prezydenta. Po drugie odsyłam też te osoby do ustawy o Sądzie Najwyższym, która jasno wyraża się o tym, jak Zgromadzenie Ogólne sędziów SN ma wybrać i przedstawić prezydentowi pięciu kandydatów na stanowisko I Prezesa SN - komentował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski
Zaznaczył, że zgodnie z przepisami prawa Zgromadzenie Ogólne sędziów SN przedstawiło prezydentowi pięciu kandydatów a prezydent spośród nich wskazał tego, który będzie pełnił przez najbliższą kadencję funkcję I prezesa. - To wszytko jest zawarte w konstytucji i ustawie o SN i do tych aktów prawnym odsyłam krytyków prosząc jednocześnie, by nie rozpowszechniali nieprawdziwych czy wręcz fałszywych informacji - dodał Spychalski. Wyraził nadzieję, że po decyzji prezydenta sytuacja wokół Sądu Najwyższego się uspokoi.
- Z pewnością każda decyzja będzie kwestionowana, jeżeli zwycięzcą w tej procedurze demokratycznej nie będzie przedstawiciel opozycji. Gdyby opozycja wybory wygrała, to byłyby ważne, a gdy wybory przegrała, uważa że ma prawo wynik tych wyborów kwestionować - skomentował wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo