Michał Kamiński. fot. PAP/Radek Pietruszka
Michał Kamiński. fot. PAP/Radek Pietruszka

Kłótnia w Senacie. Kamiński do Pęka: Jaką wiedzę ukrywa pan przed Polakami?

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 133

Gorąca atmosfera podczas obrad w Senacie, gdzie ważą się losy wyborów prezydenckich. PiS złożyło wniosek o utajnienie obrad, po czym doszło do ostrej wymiany zdań między wicemarszałkiem Senatu Michałem Kamińskim a senatorem Markiem Pękiem.

- W warunkach koronawirusa, obóz władzy dysponuje wiedzą, o której dowiedzieć nie mogą się Polacy. Panie Marku Pęk, jaką wiedzę, ukrywa pan przed Polakami w sprawie koronawirusa? Proszę na to odpowiedzieć, a nie włączać Senat w swoje brudne rozgrywki – powiedział Kamiński. Po chwili interweniować musiał marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Pęk w imieniu mniejszości trzech połączonych senackich komisji przedstawił wniosek o przyjęcie bez poprawek ustawy ws. głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r.

Senator PiS mówił, że zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory prezydenta RP powinny odbyć się 10 maja. 

Twierdził, że postulaty wprowadzenie stanu wyjątkowego czy stanu klęski żywiołowej motywowane są politycznie, tym by nie przeprowadzić wyborów. - Nie możecie się pogodzić z tym, że obecnie zdecydowanym faworytem wyborów jest urzędujący prezydent Andrzej Duda - mówił do polityków opozycji senator PiS.

Wyraził przekonanie, że na tle krajów europejskich i pozaeuropejskich stan zagrożenie epidemicznego w Polsce jest dobry i nastąpiło nie tylko wypłaszczenie krzywej zachorowań, ale też liczba przypadków ciężkich i zgonów jest bardzo niska.

Podkreślił, że fundamentalnie nie zgadza się z poglądem, że głosowanie korespondencyjne jest aktem szczególnego ryzyka pod względem medycznym. - Śmiem twierdzić, że obecne procedowanie, w takich, a nie innych warunkach w Senacie jest bardziej ryzykowne pod względem epidemiologicznym niż oddanie głosu w trybie korespondencyjnym, trzeba odmitologizować to postrzeganie procesu wyborczego - dodał.

Co jednak - jak przyznał - nie zmienia faktu, że wybory nie są łatwe do przygotowania, bo terminy są "krótkie i sztywne". Zarzucał opozycji, że stosuje "obstrukcję parlamentarną w granicach regulaminu" i "stwarza pozory pogłębionej debaty" przez 30 dni.

Mówił, że "pocieszeniem" jest to, że po podpisaniu ustawy przez prezydenta, instytucje organizujące wybory będą mogły skorzystać z przepisu dającemu marszałkowi Sejmu prawo do przesunięcia terminu wyborów na 17 labo 23 maja.

Z tego, co słyszymy już nawet od przedstawicieli rządu rzeczywiście w tych warunkach przeprowadzenie wyborów 10 maja może być naprawdę bardzo trudne albo wręcz niemożliwe. Sytuacja byłaby inna, gdyby ustawa np. od trzech tygodni obowiązywała - powiedział senator PiS.

Grodzki: PiS stosuje sztuczki proceduralne

"PiS stosuje w Senacie sztuczki proceduralne, aby wepchnąć naród w wybory korespondencyjne. Na to zgody w Senacie nie ma! Apeluję do senatorów PiS, by wrócili do merytorycznej pracy w Senacie, w trybie, który do tej pory nie budził żadnych zastrzeżeń" - napisał na Twitterze marszałek Senatu.

Jeśli Senat przekroczy upływający jutro wieczorem 30 dniowy termin na zajęcie wobec ustawy stanowiska, to straci do tego prawo, a ustawy nie będzie trzeba kierować do Sejmu. Po 30 dniach prezydent po prostu ją podpisze.

Senatorowie PiS chcą opóźnić prace. Po przegraniu wniosku o sprowadzenie do Warszawy wszystkich senatorów głosujących zdalnie wnioskowali o utajnienie obrad.

Proszony o uzasadnienie senator Marek Pęk odparł, że uzasadnienie może przedstawić dopiero po zarządzeniu tajności obrad, a w utarczce która się wywiązała przyznał, że nie ma do powiedzenia nic tajnego. Złapany za to słówko poprosił o opinie ekspertów. To z kolei przerwał Marszałek, wniosek o utajnienie obrad został w głosowaniu odrzucony .

KJ

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj133 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (133)

Inne tematy w dziale Polityka