Premier Mateusz Morawiecki zdecydował o przekazaniu dodatkowych środków z budżetu państwa na akcję gaśniczą w Biebrzańskim Parku Narodowym. MON i MSWiA wysyłają dodatkowe śmigłowce. W rejonie pożarów zaobserwowano niebezpieczne zjawisko atmosferyczne.
Biebrzański Park Narodowy jest pokryty torfowiskami, które są bardzo trudne do gaszenia. MSWiA podało w komunikacie, że pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym od niedzieli do tej pory objął około 6 tys. hektarów lasu, bagiennych łąk, torfowisk i trzcinowisk. "To niezwykle trudny teren do prowadzenia akcji gaśniczej właśnie ze względu na torfowiska, w których ogień może tlić się wiele tygodni. Strażakom przez kolejne dni udawało się nieco przygaszać pożar. Niestety warunki pogodowe i hydrologiczne – silny wiatr i susza powodowały, że pożar rozniecał się na nowo w kolejnych miejscach w parku" - czytamy w komunikacie
W akcji gaśniczej i innych działaniach biorą udział strażacy zawodowi i ochotnicy, pracownicy parku narodowego i lasów państwowych, żołnierze WOT, okoliczni mieszkańcy; pomagają też samorządowcy. Walkę z ogniem toczą także samoloty Lasów Państwowych, śmigłowce policyjne Black Hawk i Bell, wojskowy samolot Bryza oraz śmigłowce MON.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapewnił, że opanowanie pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego to w tej chwili priorytet dla straży pożarnej. - Dlatego zdecydowałem o wysłaniu na miejsce dodatkowych funkcjonariuszy z Centralnego Odwodu Operacyjnego Komendanta Głównego PSP oraz Kompanii Gaśniczej Warmia i Mazury - powiedział minister.
Najcenniejsze przyrodniczo tereny parku były zagrożone, ale udało się je ochronić. - Dobra informacja jest taka, że na ten moment, te sześć tysięcy hektarów, które albo spłonęło, albo jest zajęte ogniem, już się dalej ten pożar nie rozprzestrzenia" - powiedział na konferencji prasowej minister środowiska Michał Woś w miejscowości Goniądz (woj. podlaskie).
Dyrektor BPN Andrzej Grygoruk mówił, że w parku nie ma jeszcze pełni sezonu lęgowego ptaków. - Więc straty nie będą tak duże jak czasami to bywa, gdy już są lęgi, już są gniazda ptaków i wtedy wszystko ulega spaleniu - ocenił.
- Mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją. Biebrzański Park Narodowy w większości w tych miejscach, w których mamy do czynienia z tym poważnym pożarem, to są bagna, to są torfowiska, to są miejsca, które, no niestety z powodu suszy w tej chwili, zajęły się ogniem, ale są bardzo trudno dostępne. Stąd konieczność użycia sił z powietrza - mówił szef resortu środowiska.
Premier Mateusz Morawiecki zarządził odprawę służb i podjął decyzję o przekazaniu dodatkowych środków z rezerwy budżetowej na ratowanie Parku. Będzie to dodatkowe 600 tysięcy złotych na akcję gaśniczą.
Ministerstwo Klimatu przeznaczy do 5 mln zł dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na walkę z pożarem i likwidację jego skutków w Biebrzańskim Parku Narodowym.
- Jesteśmy w kontakcie z dyrekcją parku. Płonie największy w kraju obszar chroniony i jeden ze światowych cudów natury. Niezbędne jest szybkie zarządzenie kryzysem i podjęcie wszelkich działań, by ugasić pożar, a następnie pomóc w odbudowie tych terenów – podkreślił minister Michał Kurtyka.
Do końca tygodnia nastąpi uruchomienie finansowania z NFOŚiGW. Poniesione koszty będą refundowane w 100 proc. od momentu wystąpienia klęski żywiołowej – zapewnił Kurtyka.
W ramach środków z Narodowego Funduszu ma być dofinansowany zakup m.in.: przenośnych motopomp pływających w zestawach z wężami pożarniczymi, trzech terenowych samochodów gaśniczych; pięciu quadów; drobnego sprzętu przeciwpożarowego i ubrań ochronnych. Planowane jest też kupno trzech dronów do obserwacji miejsc pożarowych, rozbudowa sieci łączności w parku i budowa pięciu wież obserwacyjnych z kamerą.
Z pieniędzy z NFOŚiGW współfinansowane będą również loty samolotów gaśniczych. Do tej pory Lasy Państwowe na walkę z ogniem w parku wydały 0,5 mln zł.
Pożarom towarzyszą „ogniste wiry”. Tworzą się w wyniku silnej konwekcji i dużego gradientu temperatury. Zjawisko to jest bardzo niebezpieczne dla służb gaśniczych.
Jak wynika z szacunków pracowników parku podanych w środę, obszar objęty - trwającym z przerwami od niedzieli - pożarem w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego obejmuje już blisko 6 tys. hektarów. To wyliczenia oparte na informacjach od służb pracujących na miejscu, dane z dronów i zdjęć satelitarnych.
Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego w wydanym w miniony wtorek komunikacie, w którym zwrócił się z apelem o wsparcie finansowe na rzecz strażaków-ochotników wspierających swymi działaniami park, poinformował też o zabezpieczeniu finansowym na wypadek pożarów w parku.
Jak podał, razem z dofinansowaniem z funduszu leśnego Lasów Państwowych, to zaledwie 150 tys. zł na ten cel. Pieniądze te - jak poinformował Grygoruk - skończyły się już w poniedziałek. Dodał, że koszt jednego przelotu samolotu gaśniczego to 10 tys. zł. "A tych kursów było wiele, końca nie widać..." - dodał Grygoruk w komunikacie.
Uruchomiono społeczną zbiórkę na rzecz walki z pożarem.
Do pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym dochodzi rokrocznie, zwykle nie przekraczają one jednak łącznie powierzchni 200 ha w ciągu jednego roku, ale tak dużych jak obecny nie notowano od kilkunastu lat. Biebrzański PN jest największym polskim parkiem narodowym, zajmuje powierzchnię ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosia.
Kwiecień jest tradycyjnie najbardziej "palnym" miesiącem w roku dla lasów. Spowodowane jest to tym, że w lasach nie ma jeszcze bujnej, świeżej roślinności lecz suche liście i łodygi, które są pożywką dla ognia.
Minister środowiska mówił, że "na 99 procent" przyczyną pożaru było wypalanie traw. - I to jest absolutnie skrajnie nieodpowiedzialne. Nie tylko niemądre, głupie powiem wprost, ale też nielegalne" - podkreślił Woś Apelował, by traw nie wypalać. - To nie ma żadnego pozytywnego wpływu przyrodniczo, a rodzi gigantyczne problemy - mówił zapowiadając konkretne działania, wspólne z MSWiA.
Od początku 2020 r. do początku bieżącego tygodnia we wszystkich lasach w Polsce wybuchło ponad 2,7 tys. pożarów. Ponad 2,1 tys. pożarów wybuchło tylko w ciągu trzech tygodni kwietnia.
Instytut Badawczy Leśnictwa zapowiedział, że jeśli przez dwa–trzy dni utrzyma się dotychczasowa pogoda, czyli nie zacznie padać, to leśnicy, zgodnie z przepisami, będą zmuszeni zakazać wstępu do lasu, które niedawno zostały udostępnione społeczeństwu.
ja
Inne tematy w dziale Rozmaitości