Ministerstwo Obrony Narodowej zakończyło negocjacje w sprawie zakupu amerykańskich przenośnych zestawów przeciwpancernych Javelin. Koszt to 350 mln zł. - To kolejny kamień milowy dla zdolności obronnych Polski - oświadczyła ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.
O finale negocjacji poinformował szef MON Mariusz Błaszczak na Twitterze. "Zakończyliśmy negocjacje ws. zakupu 60 wyrzutni oraz 180 przeciwpancernych pocisków Javelin. Wkrótce podpisanie umowy. To nie koniec wzmacniania tych zdolności. Będą kolejne Javeliny oraz pracujemy nad pozyskaniem lekkich przeciwpancernych pocisków w ramach programu Pustelnik" – napisał.
"Polsko-Amerykańskie negocjacje, które dziś z sukcesem zakończyliśmy, rozpoczęły się w 2019 r. To kolejny kamień milowy dla zdolności obronnych Polski. Silna Polska to silne Stany Zjednoczone" - skomentowała ambasador Mosbacher na Twitterze.
Informacja o zakupie pocisków spotkała się z falą krytyki. Internauci uważają, że to nie jest zakup pierwszej potrzeby w dobie pandemii koronawirusa i że kupując w USA polski rząd nie wspiera polskiego przemysłu. Mesko SA produkuje bowiem na licencji pociski Spike-LR, które mają większe możliwości od ppk Javelin.
W marcu zgodę na sprzedaż Polsce do 79 wyrzutni i 180 pocisków, sprzętu towarzyszącego, amunicji szkolnej i szkoleń za maksymalnie 100 mln dol. zatwierdził Departament Stanu. Sprzedaż ma się odbyć w ramach programu FMS (Foreign Military Sales) – sprzedaży sojusznikom broni używanej przez amerykańskie wojsko. Jak informowała w marcu podlegająca Pentagonowi agencja ds. współpracy obronnej DSCA, nie są znane żadne propozycje offsetu towarzyszącego potencjalnej umowie, a ewentualny offset, musiałby być przedmiotem negocjacji z kontraktorem. Jest nim konsorcjum Javelin zawiązane przez firmy Raytheon i Lockheed Martin.
Użytkownikiem broni mają być Wojska Obrony Terytorialnej. O przygotowanie oferty Javelinów Polska wystąpiła do USA we wrześniu ubiegłego roku. Jak mówił wtedy dowódca WOT gen. dyw. Wiesław Kukuła, pociski Javelin wybrano jako rozwiązanie odpowiadające rozwijanej w WOT koncepcji lekkiej piechoty i budowy zdolności przeciwpancernych tego rodzaju sił zbrojnych. Wybór Javelina, jako broni typu "wystrzel i zapomnij" do walki na dystansach kilkuset metrów, uzasadniał prostotą obsługi i szkolenia, pozwalającymi utrzymać nawyki ochotników WOT i rezerwistów. Szef MON podkreślał wtedy, że Javelin ma uzupełnić, a nie zastąpić bardziej zaawansowane pociski Spike.
Polska zwróciła się do Stanów Zjednoczonych o sprzedaż nowej wersji, która pozwala niszczyć nie tylko cele opancerzone, ale również umocnienia i "siłę żywą", ma także ulepszoną głowicę naprowadzającą.
Javelin to także jedna z konstrukcji uczestniczących w programie Pustelnik – wprowadzenia do wojska lekkiego i łatwego w obsłudze przeciwpancernego pocisku kierowanego.
ja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo