Jeśli dojdzie do wyborów korespondencyjnych 10 maja, trudno będzie uścisnąć dłonie politykom PiS, a Andrzej Duda zostanie okrzyknięty "koronaprezydentem" - stwierdził John Dalhuisen na łamach wpływowego brytyjskiego dziennika "Financial Times". Autor wytknął krajom członkowskim UE brak zaangażowania w zablokowanie pomysłu Jarosława Kaczyńskiego.
- Europa jest wyłączona. Politycy na całym świecie koncentrują się na jednej rzeczy: walce z COVID-19. Za wyjątkiem Polski, w której ostatnio najistotniejszym punktem dyskusji było to, czy przeprowadzić wybory prezydenckie 10 maja. Rządzące PiS jest zdeterminowane, aby się odbyły. Partie opozycyjne, niektórzy członkowie młodszego partnera koalicyjnego PiS i trzy czwarte społeczeństwa, są przeciwne - opisał sytuację w Polsce John Dalhuisen, były szef Amnesty International, a obecnie członek Europejskiej Inicjatywy ds. Stabilności.
Autor nieprzychylnego dla PiS tekstu przypomina, że obóz rządzący przegłosował w Sejmie ustawę, która zezwoli tylko na głosowanie korespondencyjne w wyborach prezydenckich. Tak, by było bezpieczniej wybrać kandydata na najwyższy urząd w państwie. Ekspert w "Financial Times" nazwał plan Kaczyńskiego "szaleństwem" i "pogardą dla demokratycznych norm". Serbia, Rumunia, Macedonia Północna przełożyły wybory, a Władimir Putin odłożył w czasie referendum nad przedłużeniem swojego mandatu - zaznaczył Dalhuisen. Ostatnim krajem, który zaktywizował wyborców w czasie pandemii konronawirusa, była Francja. Władze jednak zrezygnowały z przeprowadzenia drugiej tury wyborów samorządowych.
Według publicysty, obóz władzy w Polsce może martwić się, że wraz z biegiem czasu notowania Andrzeja Dudy będą spadać na skutek pogarszającej się sytuacji w służbie zdrowia. - PiS martwi się, że źle finansowana służba zdrowia załamie się, a pan Duda zapłaci cenę. Pracownicy służby zdrowia zostali już poinformowani, aby nie mówić publicznie o warunkach szpitalnych - podkreślił Dalhuisen.
Brytyjski dziennik wytyka Polsce, że nie ma doświadczenia w organizowaniu powszechnego głosowania korespondencyjnego, a pozostało bardzo mało czasu do daty, za którą optuje prezes PiS.
Szef PiS, Jarosław Kaczyński, jak i premier Węgier Viktor Orban, zareagowali na kryzys z koronawirusem drogą, która wzmacnia ich władzę. To prawda, że reakcja innych rządów Unii Europejskiej była słaba. Żaden nie skrytykował bezpośrednio Węgier, nikt nawet nie wspomniał o Polsce. Polacy oczywiście zdecydują, jak i kiedy przeprowadzą wybory. Nie oznacza to jednak, że reszta w UE powinna wzruszać ramionami, gdy podejmowane są decyzje podważające zasady, na których opiera się wspólnota - podkreślił Dalhuisen w "Financial Times".
Jego zdaniem, jeśli Andrzej Duda wygra w wyborach korespondencyjnych w takiej atmosferze, nie uzyska wiarygodnego mandatu do pełnienia urzędu i zostanie okrzyknięty mianem "koronaprezydenta". Głowa państwa jest zdecydowanym faworytem do uzyskania reelekcji. Andrzej Duda wygrywa w każdym sondażu w czasie pandemii, a według większości z nich rywalizacja zakończyłaby się już w I turze.
GW
Inne tematy w dziale Polityka