Iza Koprowiak w sesji magazynu "Press". Fot. Instagram/Press
Iza Koprowiak w sesji magazynu "Press". Fot. Instagram/Press

Afera w mediach sportowych. Włodarczyk: Nie było podtekstu seksualnego z Izą Koprowiak

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

Tomasz Włodarczyk wydał w końcu oświadczenie, w którym przyznał, że to o nim mówiła Izabela Koprowiak w wywiadzie dla "Press". Dziennikarka "Przeglądu Sportowego" zarzuciła byłemu koledze z redakcji, że ją zwyzywał i złapał bez przyzwolenia za udo. Dla Włodarczyka afera w mediach sportowych może oznaczać koniec kariery dziennikarza sportowego. 

Wywiad z Izą Koprowiak w magazynie "Press" wywołał Tomasza Włodarczyka do tablicy, dlatego ten "pod lawiną domysłów i oskarżeń muszę się odnieść i przedstawić swój punkt widzenia" - napisał reporter sport.pl. - W 2016 roku realizowaliśmy z Izą wspólny projekt przed EURO 2016. Podczas jednego z wyjazdów, po zrealizowaniu materiału, wraz z trójką innych osób udaliśmy się na imprezę. Podczas tej imprezy wszyscy, oprócz kierowcy, piliśmy alkohol. Nad ranem, prosto z niej pojechaliśmy na lotnisko - opisał awanturę z Koprowiak. 

Oświadczenie Tomasza Włodarczyka 

- Ja i Iza siedzieliśmy na tylnej kanapie tego samochodu. W związku z późną porą i spożytym alkoholem przysypiałem i wielokrotnie osuwałem się na Izę. Ona stanowczo mnie odepchnęła, po czym ja zareagowałem opisywanymi przez nią w wywiadzie wyzwiskami - podkreślił Włodarczyk w oświadczeniu. Dodał też, że przekroczył granice dobrego smaku i po przyjeździe na lotnisko przeprosił koleżankę z pracę, której był przełożonym. - Alkhohol nie jest żadnym wytłumaczeniem. (...) Chciałem podkreślić, że nic, co stało się podczas tej podróży, nie miało z mojej strony podtekstu seksualnego - ocenił. 

Wersja Koprowiak jest inna. Włodarczyk przyznał, że padł z jego strony tekst w kierunku kobiety per "k..." oraz seksistowski komentarz, dotyczący pozycji w "Przeglądzie Sportowym". Koprowiak wyraźnie zasugerowała w "Press", iż Włodarczyk z premedytacją i bez jej zgody złapał ją za udo. Dziennikarz sport.pl tymczasem zaprzecza, by molestował seksualnie byłą podwładną. - Ani nigdy wcześniej, ani nigdy później tak skandaliczna sytuacja się nie powtórzyła - zaznaczył krytykowany po publikacji głośnego wywiadu. Relację z Koprowiak miały być normalne, również na stopie zawodowej, gdy po incydencie z 2016 roku realizowali wspólnie materiały w "Przeglądzie Sportowym". 


- Wiem, że wspomniane kompromitujące zachowanie będzie się za mną ciągnęło bardzo długo. Taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Takie słowa nigdy paść. Po publikacji wywiadu próbowałem nawiązać z Izą kontakt. Jeszcze raz wyjaśnić tę sprawę i szczerze przeprosić. Niestety, bezskutecznie. Wstydzę się, żałuję i bardzo chciałbym móc powiedzieć to Izie osobiście. Przepraszam - zakończył Włodarczyk. 


Borek i Stanowski w "Kanale Sportowym" o Włodarczyku 

Afera z molestowaniem dziennikarki "Przeglądu Sportowego" może doprowadzić do końca kariery Tomasza Włodarczyka. To dziennikarz, który utrzymywał doskonałe relacje z niektórymi piłkarzami reprezentacji Polski, działaczami PZPN oraz przedstawicielami branży mediów sportowych. Po odejściu z redakcji "PS", Włodarczyk został redaktorem sport.pl. W programie "Hejt Park" w "Kanale Sportowym" o przyszłości znanego dziennikarza dyskutowali Krzysztof Stanowski i Mateusz Borek. 

Stanowski kilka dni temu opublikował tekst, w którym doradzał umiar i rozwagę w ocenach ws. molestowania seksualnego Izy Koprowiak ze względu na zbyt małą wiedzę o tym skandalu. W rozmowie na żywo z Borkiem przyznał, że drugi raz by już tego samego nie napisał, ponieważ codziennie docierają do niego kolejne informacje, obciążające Włodarczyka. Jedną z nich jest relacja pasażera samochodu, który jechał z Koprowiak i pijanym dziennikarzem "Przeglądu Sportowego". Świadek scysji chciał "po męsku rozwiązać sprawę" z Włodarczykiem, co potwierdzałoby wersję ofiary.  - To straszna dla nas sprawa, bo obie osoby znamy i lubimy - zwierzył się Stanowski. 

- My bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że nie każdy jest tak silnie psychicznie jak my. Często człowiek spogląda na pracę w redakcji czy firmie i myśli, że każdy ma tak mocną psychikę, że na każdego pewne rzeczy działają tak samo. Czasami jednak złe traktowanie przez przełożonego spowoduje, że ktoś targnie się na swoje życie, dostanie depresji, albo nie nie będzie mógł ułożyć sobie świata - ocenił Borek w "Kanale Sportowym". 

- Chciałbym, by to się jakoś ułożyło i pozwoliło naszemu koledze normalnie żyć. Nie wiem, czy w zawodzie dziennikarskim, bo to zawód zaufania publicznego, natomiast ludziom życzę dobrze. Popełniają błędy, ale ważna jest świadomość tego, że się popełniło błąd. Ważne jest to, że gdy otrzymamy "gonga", to z pełną pokorą będę potrafił w życiu wstać, niekoniecznie robiąc te same rzeczy - sugerował znany komentator, do 2020 roku związany z Polsatem. 

- Rozumiem uzewnętrznienie Izy, każdy z nas mając jakieś traumatyczne przeżycie jest w stanie o tym opowiedzieć najbliższym wieczorem, mając słabszy dzień, rozklejając się. Tu widzimy Izę, która powiedziała rzeczy z pełną premedytacją w wywiadzie przygotowanym z sesją zdjęciową. Dla mnie to równoznaczne z tym, że musiało ją to boleć przez te wszystkie lata - mówił Borek. 

W redakcji "Przeglądu Sportowego" dochodziło do molestowania? Ofiarą Iza Koprowiak


GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj41 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Kultura