Piotr Cywiński jest przekonany, że środkowy palec - pokazany przez Joannę Lichocką w stronę opozycji w czasie obrad Sejmu - zaszkodzi PiS w wiosennej kampanii prezydenckiej. - Jedynym właściwym rozwiązaniem jest honorowe odejście pani Lichockiej z polityki - zaproponował publicysta "Sieci".
Gest Lichockiej
Nie milkną echa gestu Joanny Lichockiej, która od 13 lutego jest bohaterką okładek tabloidów i niemal wszystkich programów publicystycznych. Nagrania z pokazanym środkowym palcem, którym posłanka drapie się pod okiem, obiegły media społecznościowe i osiągnęły wielomilionową widownię.
Nieoficjalnie wiadomo, że była dziennikarka miała zostać rzeczniczką sztabu Andrzeja Dudy. Decyzję ogłoszono by w sobotę podczas inauguracyjnej konwencji głowy państwa, ubiegającego się o reelekcję. Otoczenie prezydenta nie zdecydowało się na kandydaturę Lichockiej po awanturze w Sejmie.
Gorąca dyskusja nad nowelizacją ustawy abonamentowej. Awantura o gest posłanki Lichockiej
- Pani poseł tłumaczy się z „przecierania oka” i przeprasza. Problem w tym, że nie chodzi o Joannę Lichocką, lecz o Prawo i Sprawiedliwość, któremu narobiła – delikatnie mówiąc – bigosu, akurat w chwili decydującej walki o kontynuację dobrej zmiany. Gest pani poseł będzie grany przez całą kampanię wyborczą i później zapewne też, a więc jedynym sposobem, aby temu zapobiec, jest honorowe odejście pani Lichockiej z polityki - napisał Piotr Cywiński na łamach portalu wpolityce.pl.
Cywiński: Lichocka powinna odejść
- Aby uciąć i zapobiec tej ekspozycji – powtórzę – w tak ważnej chwili, w której po porażce w Senacie decyduje się być albo nie być dobrej zmiany, jedynym właściwym rozwiązaniem jest honorowe odejście pani Lichockiej z polityki - apelował publicysta. Jak przekonuje Cywiński w innym wypadku może dojść do porażki PiS w wyborach prezydenckich.
- Kto tego nie rozumie, ten nie rozumie polityki, w której koniec z końcem nie liczą się dywagacje po wyborczej klęsce, co należało zrobić, lecz to, co należy zrobić już teraz, aby jej uniknąć - podkreślił.
Joanna Lichocka na początku tłumaczyła, że nie pokazywała obscenicznego gestu posłom opozycji, a drapała się po oczach. W taki sam sposób zajście wyjaśniła Jarosławowi Kaczyńskiemu i innym, wyraźnie zaskoczonym politykom PiS. Była dziennikarka uznała całą aferę za prowokację ze strony PO. Po kilkunastu godzinach jednak przeprosiła za swoje zachowanie tych, którzy poczuli się urażeni.
- Mogłam pamiętać, że jesteśmy w trakcie bardzo ostrej kampanii politycznej i wszystko może być wykorzystane przeciwko nam. Mimowolnie popełniłam błąd. Jeśli ktoś poczuł się urażony tym gestem, gestem, który nie miał złych intencji, to chciałabym wyrazić ubolewanie i przeprosić - przyznała Lichocka w rozmowie z "Faktem".
Oni widzieli, że ja wyjaśniam ten mój gest, a mimo o wykorzystują go cały czas w złej wierze.
Posłanka PiS poprosiła wyborczych rywali o traktowanie się z szacunkiem. - Nie używajmy takiej bezwzględnej nienawiści w tej walce, bo ewidentnie też widać złe intencje posłów Platformy. Oni widzieli, że ja wyjaśniam ten mój gest, a mimo o wykorzystują go cały czas w złej wierze, robią stopklatkę, manipulują i obudowują nieprawdziwą informacją. To fałsz i manipulacja - oświadczyła Lichocka.
GW
Inne tematy w dziale Polityka