Kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska przebywa z wizytą w Londynie. Podczas spotkania z tamtejszą Polonią opowiadała, że w Polsce przed niektórymi miejscowościami są postawione tabliczki zakazujące wjazdu osobom LGBT. Nie dodała, że zawiesił je lewicowy aktywista w ramach happeningu.
– W Polsce jest w tej chwili za dużo polityki w życiu ludzi. Polityka podzieliła nasze społeczeństwo, wszystko jest podzielone na pół. Mówi się, że nie powinno się nikogo wykluczać, ale w przedszkolach dzieci nie mogą iść na kinderbal do drugiego dziecka, ponieważ rodzice różnią się politycznie – mówiła wicemarszałek Sejmu podczas spotkania z Polakami. – Chłopak nie może spotykać się z dziewczyną, bo rodzice różnią się politycznie. Do czego myśmy doszli w Polsce? To jest przerażające, że są miejscowości, gdzie są znaki zakazu wjazdu dla innej orientacji seksualnej – oburzała się Kidawa-Błońska.
Tymczasem znaki "strefa wolna od LGBT" to happening Barta Staszewskiego, reżysera, aktywisty LGBT i organizatora lubelskiego Marszu Równości. Jest to jego reakcja na uchwały niektórych samorządów, głównie w Lubelskiem, sprzeciwiające się ideologii LGBT. Staszewski przyczepia tabliczki pod nazwami miejscowości, w których radni przyjęli takie uchwały, fotografuje się na ich tle i umieszcza zdjęcia w internecie.
Łącznie około stu jednostek samorządowych wprowadziło uchwały "przeciwko ideologii LGBT" lub zbliżone do niej rezolucje. Są to, jak podaje "Wyborcza", województwa podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie, małopolskie i łódzkie w całości, miasta takie jak Biała Podlaska, Puławy, Zamość, Świdnik czy Mielec, dziesiątki powiatów, od kieleckiego po jarosławski, i gmin tak miejskich, jak i wiejskich - od podwarszawskiej Kobyłki po podkarpacki Niebylec.
Większość uchwał to nie są akty dyskryminacyjne wobec osób o innej tożsamości płciowej. To najczęściej zapisy o "Samorządowej Karcie Praw Rodziny", które np. "wyłączają możliwość przeznaczania środków publicznych i mienia publicznego na projekty podważające konstytucyjną tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny lub autonomię rodziny". Ale lewicowi aktywiści uznali te uchwały za akty homofobiczne.
"Strefy Wolne od LGBT stały się faktem. Czas ruszyć w Polskę i sfotografować ludzi, którzy żyją, mieszkają i pochodzą ze stref, których jest już kilkadziesiąt w Polsce. Duże stalowe znaki, które w symboliczny sposób przymocowałem pod nazwami miejscowości to odpowiedź na symboliczne stanowiska gmin i powiatów. Cel? Pokazać osoby, których dotyczą, prawdziwych ludzi, których radni tak bardzo się boją. Pojadę do 36 miejscowości aby pokazać wam, że jesteśmy!” - napisał Bart Staszewski na Facebooku.
Na pierwszych zdjęciach pojawiły się tabliczki z napisem "Strefa wolna od LGBT" na rogatkach Świdnika, Końskowoli, Niedrzwicy Dużej i Puław. Ponieważ nawet w Wikipedii umieszczono specjalne hasło wraz z mapą Polski z zaznaczonymi na czerwono województwami i regionami "wolnymi od ideologii LGBT", to niektórzy wzięli happening aktywisty bardzo serio i zyskał on duży rozgłos.
Były lider liberalnej frakcji w PE Guy Verhofstadt zaczął nawet nawoływać Komisję Europejską, aby "podjęła natychmiastowe działania" przeciwko polskiemu rządowi. "To wywołuje u mnie mdłości. Wzywam Komisję Europejską do podjęcia natychmiastowych działań przeciwko tym obrzydliwym praktykom oraz przeciwko polskim władzom, które wystawiły te znaki przeciw LGBTI" – napisał Verhofstadt na Twitterze.
Prawicowi działacze oskarżają Staszewskiego o "szerzenie fake newsów". Dwóch młodych działaczy Porozumienia, Jan Strzeżek i Jakub Drożdż, zdecydowało się złożyć zawiadomienie do prokuratury. Ich zdaniem wypełnia to znamiona wykroczenia opisanego w art. 85 kodeksu wykroczeń, mówiącym o stawianiu nielegalnych znaków.
- To tworzenie fałszywych znaków, tak jak zrobił ten aktywista LGBT, sprawia, że pojawiają się kolejne kłamstwa za granicą nt. Polski. To już się wczoraj stało – Guy Verhofstadt, jeden z liderów jednej z frakcji w PE, udostępnił te zdjęcia i zaczął dyskusję nt. traktowania osób LGBT w Polsce — powiedział Strzeżek. - W tym przypadku mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją dezinformacyjna środowisk LGBT - dodał Drożdż.
Sam Staszewski również zwrócił uwagę na to, że o jego akcji poinformowała kandydatka KO na prezydenta. "Moim projektem przejęła się tez kandydatka na prezydentkę, Kidawa-Błonska. Co prawda nie jestem pewien czy zrozumiała, ale cóż" - napisał na Facebooku.
ja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo