Jutro w Dęblinie zostanie sfinalizowana umowa na zakup od USA 32 wielozadaniowych samolotów bojowych piątej generacji F-35 dla sił powietrznych. Polska ma zapłacić za samoloty 4,6 mld dolarów. Opozycja nie szczędzi tej transakcji słów krytyki.
- Ten jutrzejszy dzień przejdzie do historii Wojska Polskiego. Polska nigdy wcześniej nie dysponowała tak nowoczesnym sprzętem, to jest top of the top, jeżeli chodzi o uzbrojenie - powiedział szef MON Mariusz Błaszczak w radiowej Jedynce. Jak dodał, F-35 to "samolot nieporównywalny z żadnymi innymi", samolot, który daje przewagę siłom nim dysponującym. - Stąd też takie zaniepokojenie wśród ewentualnych przeciwników, że polskie siły powietrzne będą dysponowały tak nowoczesnym sprzętem - stwierdził szef MON.
Chodzi o to - mówił Błaszczak - żeby ewentualny przeciwnik zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli napadnie na Polskę, "spotka się ze stanowczą odpowiedzią". - Bo ten samolot takiej odpowiedzi może udzielić - powiedział minister.
Zdaniem szefa MON Polska kupiła samoloty w dobrej cenie, porównywalnej do tej, za jaką nabyli je Belgowie. - Kiedy zapytaliśmy po raz pierwszy o możliwość kupna F-35, rozpoczęliśmy całą procedurę. Kongres USA, a najpierw Departament Stanu, Pentagon, zgodziły się, żeby sprzedać Polsce ten samolot - mówił Błaszczak, podkreślając, że nie każde państwo taką zgodę otrzymuje. Jak dodał, zaproponowana cena wynosiła wówczas 6,5 mld USD, a ostatecznie wyniosła prawie 2 mld mniej. - Jest to cena porównywalna do tej, w jakiej Belgia kupiła identyczne samoloty - dodał.
Sfinalizowanie umowy na F-35 do końca stycznia MON zadeklarowało pod koniec ubiegłego roku. W maju 2019 Polska wystosowała zapytanie ofertowe w sprawie 32 samolotów.
Według deklaracji złożonych w ubiegłym roku przez producenta F-35 – koncernu Lockheed Martin – pierwsze samoloty dla Polski mogłyby zostać dostarczone w 2024 r., początkowo pozostając w USA, gdzie służyłyby do szkolenia pilotów i personelu naziemnego. Dwa lata później F-35 miałyby wejść do służby w Polsce. Amerykański koncern zapowiadał obniżanie cen samolotów i kosztów jego eksploatacji; cena godziny lotu – obecnie ok. 44 tys. USD - ma zostać zredukowana do 25 tys. dolarów.
Posłowie opozycji uważają, że nie jest do końca jasne, w jaki sposób MON dokonał wyboru samolotów, które chce kupić i chcą złożyć wniosek do NIK o pilną kontrolę tego zakupu.
- Jest to największy kontrakt zbrojeniowy, a my mamy zero informacji na temat tego zakupu. Dlatego taka kontrola jest niezbędna, żebyśmy mogli pozyskać na ten temat jakieś informacje. Chcemy poznać, jakie były przesłanki tej decyzji i czy z formalnego punktu widzenia przeprowadzono wszystkie niezbędne procedury poprzedzające zakup. Mam wątpliwości, czy przeprowadzona została faza analityczno-koncepcyjna, analiza rynku, sprawdzenie jaka jest dostępność potrzebnych nam samolotów i jak doszło do wyboru samolotu, który Polska zakupi - powiedział poseł KO Czesław Mroczek.
Szef komisji obrony Michał Jach (PiS) broni decyzji resortu. - Mamy już samolot czwartej generacji i kupno kolejnych maszyn tej samej generacji, o niewiele większych zdolnościach niż mają samoloty F-16, które mamy, nie ma sensu. Jeżeli chcemy kupić nowoczesny samolot, a potrzebny nam jest taki, to w tej chwili możemy kupić tylko jednej samolot, jest to F-35 - powiedział .
Zakup ten wygląda jak kaprys ministra, czy prezydenta, bo będzie można się pochwalić ultranowoczesnym sprzętem. Nikt nie zadał sobie jednak pytania, czy to jest sprzęt optymalny dla nas na chwilę obecną. Nie było żadnego przetargu a koszty tego zakupu są ogromne - komentował poseł PSL-Kukiz15, Paweł Szramka.
- Kupujemy bardzo drogą zabawkę, która nie powinna być priorytetem zakupowym dla naszej armii. Oczywiście, nowy samolot jest potrzebny, bo MiGi-29 muszą odejść i zostać zezłomowane, a samolotów F-16 jest za mało - mówił Andrzej Rozenek z Lewicy. Ale - dodał - "postawienie na czele priorytetów samolotu F-35 - bardzo drogiego i bardzo skomplikowanego, o niewielkiej przydatności obronnej - świadczy o tym, że te priorytety stoją na głowie, a nie na nogach".
Rozenek stwierdził też, że Polsce brakuje odpowiedniej strategii obrony narodowej, według której powinny być planowane zakupy uzbrojenia.
Poseł Maciej Konieczny stwierdził, że przed decyzją o kupnie F-35 nie zostały rozpatrzone zakupy alternatywnych modeli myśliwców. - Co to są za negocjacje, do których siada się nie mając żadnego wyjścia, a w taki sposób negocjował polski rząd - ocenił Konieczny. Skrytykował też, że zakup F-35 przeprowadzony został bez przetargu i że nie będzie offsetu.
- Za te pieniądze można zapewnić minimalną emeryturę w wysokości 1,6 tys. zł wszystkim emerytom, można wybudować 75 tys. mieszkań. To są wydatki na które pieniędzy brakuje - szacował. Podkreślił zarazem, że politycy Lewicy nie są "naiwnymi pacyfistami" i modernizacja polskiej armii jest priorytetem również dla nich.
Zakup skrytykował również kandydat na prezydenta Szymon Hołownia:
Internauci tłumaczą, że rząd Danii brał udział w programie budowy F-35 i sporo do tego dołożył, by później uzyskać za samolot niższą cenę, więc jeśli mamy się do kogoś porównywać, to do Belgów. Belgia zamówiła 34 maszyny F-35 za kwotę 4,25 mld dolarów. Dania pod koniec lat 90. do wspólnej puli wpłaciła najpierw 10, potem ponad 100 mln dol., by w 2002 r. zostać jednym z pięciu partnerów programu SSD trzeciej rangi (wraz z Turcją, Australią, Kanadą i Norwegią). Polska za poprzednich rządów miała szansę przystąpić do tego programu, ale tego nie zrobiła.
F-35 są rozlokowane w 21 bazach na całym świecie; przeszkolono ponad 975 pilotów i blisko 8,6 tys. specjalistów obsługi; flota samolotów F-35 wylatała łącznie ponad 240 tys. godzin.
Plan modernizacji technicznej na lata 2021-2035 oprócz zakupu samolotu bojowego piątej generacji (program Harpia) zakłada uzupełnienie go bezzałogowymi systemami wypełniającymi zadania rozpoznawcze i bojowe.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo