W związku z obchodami 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz dziennik „Washington Post” przypomniał postać Witolda Pileckiego. „Polski bohater, ochotnik do Auschwitz, ostrzegał świat o nazistowskiej machinie śmierci” - czytamy.
Swój obszerny artykuł, który ukazał się w niedzielę, Gillian Brockell zaczyna od odnotowania, że córka i syn Pileckiego, Zofia i Andrzej, o bohaterstwie swojego ojca „dowiedzieli się dopiero w latach 90.”. „Wcześniej jako nastolatkom w powojennej Polsce mówiono im, że był on zdrajcą i wrogiem kraju” - przypomina "Washington Post".
I dodaje, że Pilecki był żołnierzem polskiego podziemia i jako ochotnik trafił do obozu Auschwitz. „Wysyłając tajne wiadomości do aliantów, był pierwszym, który ostrzegał o prawdziwej naturze największego nazistowskiego niemieckiego obozu koncentracyjnego” - czytamy.
Brockell przytacza liczne fakty z życia bohatera. Jego narodziny w 1901 roku w szlacheckiej rodzinie, udział w wojnie polsko-sowieckiej w 1920 roku, w kampanii wrześniowej w 1939 roku oraz dołączenie do polskiego podziemia.
„Francuski ruch oporu jest bardzo znany, ale w rzeczywistości ponad połowa informacji wywiadowczych, które dochodziły do Londynu z kontynentalnej Europy, pochodziła z polskiego podziemia” - mówi w rozmowie z „Washington Post” Jack Fairweather, autor książki o Pileckim, kilkukrotnie cytowany w artykule.
Autorka artykułu odnotowuje, że w Auschwitz „Pilecki miał uzyskać informacje o warunkach (panujących w obozie) i zorganizować komórkę ruchu oporu, być może nawet i powstanie”. Jego „niebezpieczna misja była ochotnicza”, a w obozie był bity i głodował - dodaje Brockell.
Pilecki „powoli jednak organizował ruch oporu”, w którym pod koniec jego działalności „znajdowało się blisko tysiąc osób”. „Stworzyli sieć, by kraść i dystrybuować jedzenie oraz ubrania, sabotować nazistowskie plany, ukrywać rannych i chorych więźniów oraz podwyższać morale poczuciem braterstwa i regularnymi wiadomościami ze świata zewnętrznego” - czytamy w tekście.
Fairweather tłumaczy, że „w niezwykłych okolicznościach głodu oraz przemocy” wśród ludzi Pileckiego nie było przypadków zdrady.
Wśród celów ruchu było wysyłanie wiadomości o Auschwitz na zewnątrz, ale Pilecki „nigdy nie wiedział, czy jego raporty dochodzą do aliantów” - zauważa Brockell.
„Jego pierwsza wiadomość była dosadna: zbombardować Auschwitz. Nawet jeśli oznacza to zabicie wszystkich w środku, w tym jego, to byłoby to litościwe. Warunki są przerażające, a naziści - jak błagał - muszą zostać powstrzymani” - relacjonuje Fairweather. Brytyjczycy rozważali prośbę Pileckiego w 1941 roku, ale w końcu - jak dowodzi autor książki o polskim bohaterze - nie zdecydowali się na taki krok.
„Przez następne dwa lata Pilecki wciąż wysyłał wiadomości do Londynu, wykorzystując ucieczki swoich ludzi i informacje przekazywane przez polskich chłopów z okolic obozu” - czytamy w „Washington Post”. Pilecki informował m.in. o medycznych eksperymentach, masowych egzekucjach i gazowaniu Żydów.
„Pilecki wciąż pytał: czy alianci nie mogą chociaż zbombardować linii kolejowych prowadzących do komór gazowych? Albo odwrócić uwagę, tak by więźniowie mogli spróbować uciec?” - odnotowuje Brockell.
I pisze dalej, że na wiosnę 1943 roku było już wiadomo, że alianci nie pomogą więźniom Auschwitz. „Bez pomocy, powstanie nie powiodłoby się", a Pilecki, któremu "groziła dekonspiracja, zdecydował się, że czas, by wyjść (z obozu)”. Dokonał tego „po miesiącach przygotowań”, gdy „wraz z dwoma przyjaciółmi uciekł przez piekarnię”.
Poza obozem Pilecki - relacjonuje dalej Brockell - znów współpracował z podziemiem, ale cierpiał na „symptomy tego, co obecnie nazywamy zespołem stresu pourazowego”.
„Miał problem z kontaktem z przyjaciółmi i rodziną. Pisał całymi dniami i nocami o okropnościach, których był świadkiem. Wrócił nawet do Auschwitz po wojnie, gdzie znalazł innych byłych więźniów żyjących w starych barakach” - wyjaśnia cytowany Fairweather.
W 1944 roku Pilecki walczył w powstaniu warszawskim, które Brockell uznaje za „największe działanie podjęte przez europejski ruch oporu w drugiej wojnie światowej”. Pod jego koniec Sowieci „zatrzymali swoją ofensywę, by naziści mogli zmiażdżyć Polaków” - zauważa.
„Historia Pileckiego to przejmujące przypomnienie, że w Europie Wschodniej alianci dali sowieckiemu przywódcy Józefowi Stalinowi wolną rękę do okupacji i podporządkowania połowy kontynentalnej Europy” - stwierdza Fairweather. „A wojna dla wielu ludzi się nie skończyła” - dodaje.
Przez kolejne cztery dekady jako „komunistyczne marionetkowe państwo Polska znajdowała się za żelazną kurtyną” - czytamy w artykule. „Pilecki pozostał lojalny wobec idei wolnej polskiej republiki i wciąż wysyłał wiadomości brytyjskiemu wywiadowi. W 1947 roku został aresztowany przez komunistyczne władze, wielokrotnie torturowany, a w następnym roku stracony jako wróg kraju” - pisze Brockell.
„Raporty Pileckiego pozostawały w ukryciu w polskich archiwach aż do lat 90. XX wieku. Obecnie jest licznie pośmiertnie nagradzany i uznawany za bohatera, którym był” - zaznacza autorka tekstu Gillian Brockell.
Z kolei Jack Fairweather zwraca uwagę, że Pilecki jest „symbolem tego jak wielu Polaków było zmuszonych ukrywać swoje doświadczenia wojenne przez dekady”.
Syn i córka Pileckiego nie będą na poniedziałkowych obchodach w Auschwitz, gdyż wolą upamiętniać swojego ojca w dniu jego egzekucji - odnotowuje autorka artykułu w „Washington Post”. „Przez lata komunizmu Zofia zapalała sama świeczkę przed murami więzienia, gdzie zabito jej ojca. Ostatniego roku dołączyły do niej setki osób” - konkluduje Brockell.
KW
Inne tematy w dziale Kultura