Politycy Lewicy zapowiedzieli złożenie wniosku o wotum nieufności dla szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych, b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego w związku z oskarżeniami byłego agenta Tomasza Kaczmarka o wywieranie na niego nacisków podczas operacji dotyczącej tzw. willi Kwaśniewskich.
Takie tezy pojawiły się w reportażu "Superwizjera" wyemitowanym w sobotę przez TVN24. Kaczmarek mówi m.in. o tym, że dowody zebrane w operacji dotyczącej willi w Kazimierzu Dolnym, która miała rzekomo należeć do byłej pary prezydenckiej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, są wynikiem "rozkazów i poleceń od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika".
Do sprawy nawiązali na niedzielnym briefingu politycy Lewicy: szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski i przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty.
- Wczoraj dowiedzieliśmy się, jak działa państwo PiS, które chce nie tylko rządzić, ale i sądzić niewinnych i wsadzać ich do więzienia. Służby specjalne, które były w latach 2005-2007 i są od roku 2015 w rękach PiS, nie prowadzą polityki szukania i odkrywania prawdy, ale szukania haków na przeciwników politycznych. Nie ma na to zgody, żeby koordynatorem służb specjalnych i szefem MSWiA był człowiek, który mógł być szefem tej zorganizowanej szajki, która chciała wsadzać niewinnych ludzi do więzienia - powiedział Gawkowski.
Dlatego - mówił - parlamentarny klub Lewicy zgłosi w najbliższym tygodniu wniosek o wotum nieufności dla ministra Mariusza Kamińskiego. - Nie pozostaniemy też bierni w sytuacji, gdy okazuje się, że mogli dzisiaj szefowie służb, polscy parlamentarzyści łamać prawo - oświadczył szef klubu Lewicy.
Gawkowski zapowiedział, że w związku z tym klub Lewicy zawiadomi także prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kamińskiego, Wąsika i Kaczmarka. - Z wczorajszych wypowiedzi można domniemywać - to sprawdzi prokuratura - że działali oni jako zorganizowana grupa, w tym przypadku przestępcza. Bo jeśli dochodziło do fałszowania notatek, jeżeli działo się to na polecenie szefów, to oznacza, że wspólnie i w porozumieniu łamali prawo - oświadczył.
Dziennikarze pytali Czarzastego, czy wierzy w działania prokuratury pod rządami PiS. - Trzeba w coś wierzyć; wcześniej czy później to świństwo się zakończy. Ludzie zobaczą po prostu, jak są przygotowywane haki na uczciwych ludzi - odpowiedział polityk.
Na Twitterze polityk wypowiadał się bardziej dosadnie:
- Tak nawiasem - panie Wąsik, panie Kamiński i wszyscy ci panowie, którzy brali lub nie brali - to się okaże - w tym udział, ja bym radził iść do pana prezydenta Dudy i wziąć ułaskawienie, bo jak przyjdzie kiedyś przyzwoity prezydent, to wam tego ułaskawienia nie da. A jak weźmiecie to ułaskawienie w styczniu, to będziecie mogli jeszcze robić te świństwa przez kilka miesięcy albo nawet parę lat, bo będziecie mieć kwit o niewinności w kieszeni - dodał Czarzasty.
Jak przekonywał, ta sytuacja się kiedyś skończy i "zejdzie na poziom normalnych ludzi". - Wszystkie Pegasusy, podsłuchiwania ludzi, zastraszania ludzi, sędziów, wszystkie nominacje dla ludzi, którzy są bez twarzy i bez honoru - mówię o pani Pawłowicz, panu Piotrowiczu w TK - kiedyś to świństwo się skończy. A my po to jesteśmy trzecią siłą w Polsce, by dzień i noc o tym mówić. Nieuczciwość zawsze wraca - oświadczył.
Pytany, jak w tej sytuacji powinien zachować się prezydent Andrzej Duda, Czarzasty odparł, że "powinien zachować się przyzwoicie, ale tak się nie zachowa, bo w tej sprawie nie jest przyzwoity".
Czarzasty przekonywał, że z "urzędnikami jest tak: robią co chcą, bo wydaje im się, że są niezmienialni, nieodwoływalni i niekrytykowalni, bo PiS ich wzywa, bo członkowie PiS mówią: można być naprawdę niemoralnym, a będziesz awansowany, możesz dostać podwyżkę". Al- e ja mówię wszystkich nieuczciwym urzędnikom i prokuratorom: "przyjdzie czas, zostanie to rozliczone" - zaznaczył Czarzasty.
Podkreślił, że wie, w jakiej sytuacji Kaczmarek "wykazuje skruchę" i dlatego Lewica uwzględnia go we wniosku do prokuratury. - Przecież my nie jesteśmy chłopcami wczoraj urodzonymi, dlatego nie mówimy: "fajny pan Kaczmarek i zły PiS", tylko mówimy "wszyscy jesteście z tego samego źródła" - wskazał.
- Słyszałem już bardziej wzruszające historie i dziwię się, że z tego jest taki ogromy dym - odniósł się do reportażu "Superwizjera" wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Dodał, że bardzo często zdarza się, że osoba, która jest podejrzewana o popełnienie przestępstwa stosuje taką linię obrony. Podkreślił, że sami dziennikarze mają wątpliwości, czy "agent Tomek" mówi prawdę.
- Przez lata mówił coś innego i nagle, gdy postawione zostały mu zarzuty, a sprawa jest poważna, bo chodzi o udział w zorganizowanej grupie przestępczej w kwestii prania brudnych pieniędzy, nagle zmienia się zupełnie linia i mówi się, że to jest bardzo polityczna sprawa. To dziwna historia - powiedział Wójcik.
- W ogóle nie mam zaufania do służb, działających w naszym państwie. Jeżeli to się potwierdza i rzeczywiście szuka się haków na ludzi i robi się specjalne akcje, żeby ludzi zdyskredytować, to ja w takim państwie nie chcę żyć. Ja chcę mieć zaufanie do służb, do ludzi, którzy strzegą naszego bezpieczeństwa, którzy dbają o to, żeby prawo w Polsce było przestrzegane – skomentowała sprawę wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Z kolei Robert Biedroń, nawiązując do reportażu "Superwizjera", mówił, że prawdopodobnie służby specjalne przygotowały na zamówienie akcję przeciwko państwu Kwaśniewskim, która miała udowodnić, że w sposób nielegalny posiadali willę w Kazimierzu Dolnym.
- Ta akcja, po oświadczeniach "agenta Tomka", skruszonego świadka koronnego jak się okazuje, była od początku do końca sfingowana przez służby specjalne pod kontrolą Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się zatem, że jest to sytuacja skandaliczna, że w państwie demokratycznym, w Unii Europejskiej służby specjalne organizują akcje wymierzone przeciwko komukolwiek, które od początku do końca są sfingowane... – mówił Biedroń.
ja
Inne tematy w dziale Polityka