Sąd Najwyższy zabrał głos ws. nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych. Według sędziów, PiS kieruje się logiką twórców stanu wojennego, na co wskazuje data wpłynięcia projektu do Sejmu oraz "filozofa opiniowanego przedłożenia".
W opinii SN, obóz rządzący oczekuje "ślepego posłuszeństwa" władzy sądowniczej, a zmiana trybu wyboru I Prezesa Sądu Najwyższego jest po to, by w przypadku przegranej w wyborach prezydenckich Andrzej Duda obsadził własnym kandydatem stanowisko Małgorzaty Gersdorf.
Filozofia opiniowanego przedłożenia wpisuje się bowiem w logikę, jaką kierowano się przy wprowadzaniu stanu wojennego.
Nowelizacja ustawy o sądach jak w stanie wojennym?
Uwagi Sądu Najwyższego liczą ponad 40 stron i są miażdżące dla nowelizacji ustawy o sądach. - Co znamienne, opiniowany projekt został ogłoszony na stronach Sejmu w nocy z 12 na 13 grudnia 2019 r. Nie tylko jednak data jego zgłoszenia nawiązuje do najbardziej niechlubnych kart polskiej historii. Filozofia opiniowanego przedłożenia wpisuje się bowiem w logikę, jaką kierowano się przy wprowadzaniu stanu wojennego - oceniają sędziowie. Wtedy "ówczesny ustawodawca mimo oczywistej sprzeczności dekretu Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym z Konstytucją PRL, również oczekiwał od polskich sędziów ślepego posłuszeństwa treści przepisów zrównanych mocą z ustawą" - czytamy w opinii SN.
Donald Tusk: Ulica i zagranica to dobre rozwiązanie. Zachęcam do protestowania
Sędziowie ostrzegają, że nowelizacja ustawy o ustroju sądów powszechnych to prosta droga do wyjścia z Unii Europejskiej. Prognozują ewidentną sprzeczność między polskim aktem prawnym a traktatami unijnymi, co doprowadzi do wszczęcia postępowania przez instytucje unijne w celu zbadania poważnego uchybienia prawa UE.
- Podkreślenia wymaga, że formułowane obecnie w przestrzeni publicznej przez najwyższych przedstawicieli władzy ustawodawczej i wykonawczej zarzuty dotyczące sędziów stanu wojennego, sprowadzają się do tego, że stosowali oni dekret o stanie wojennym, bez uwzględnienia jego sprzeczności z normami wyższego rzędu. W istocie do tego samego dąży projektodawca, proponując surowe kary dyscyplinarne za odmowę stosowania przepisów sprzecznych z prawem europejskim i stosowanie wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - komentuje Sąd Najwyższy.
SN o zakusach PiS na polskie sądy
- Ewidentnym celem projektu jest także doprowadzenie do obsadzenia urzędu I prezesa SN przez urzędującego Prezydenta RP, na wypadek, gdyby przegrał on wybory prezydenckie w 2020 r. Obsadzenie odpowiednią osobą funkcji I prezesa pozwoliłby na przejęcie, przynajmniej wizerunkowej kontroli nad Sądem Najwyższym oraz, co ważniejsze, realnej kontroli nad Trybunałem Stanu - wskazują sędziowie.
A kontrola nad Trybunałem Stanu może w praktyce oznaczać niepociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej polityków rządzących - dodaje Sąd Najwyższy.
- Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest bowiem przewodniczącym tego Trybunału z mocy prawa i ma realny wpływ na kształtowanie składów orzekających. To z kolei może uniemożliwić skuteczne pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej przed tym organem. Nie bez znaczenia jest również marginalizacja roli samorządu zawodowego sędziów, który powinien zostać pozbawiony dotychczasowych funkcji opiniodawczych, jak i kontrolnych wobec nominowanych przez Ministra Sprawiedliwości prezesów sądów powszechnych - podkreślono w opinii na temat nowelizacji ustawy sądowej.
Przeczytaj: "PiS wprowadza stan wojenny w polskich sądach". Terlecki: Opozycja łże
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo