W stolicy na nowo rozgorzał spór o pomnik bohaterów zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 r. Miałby mieć formę łuku triumfalnego i łączyć ze sobą dwa brzegi Wisły. Ale najprawdopodobniej, jeśli w ogóle powstanie, to na pl. Na Rozdrożu. Albo będą dwa? Czy w Warszawie potrzebny jest pomnik upamiętniający "cud nad Wisłą"?
Gdzie są łuki triumfalne w Polsce?
W kulturze łacińskiej łuk triumfalny jest znakiem wielkiego zwycięstwa już od przeszło 2000 lat. Łuki przypominające ogromne bramy zaczęli stawiać starożytni Rzymianie dla upamiętnienia ważnej osoby lub uczczenia ważnego wydarzenia, zwykle triumfu militarnego.
W Polsce nie ma Łuku Triumfalnego na miarę takiego jak w Paryżu czy Brukseli, co nie znaczy, że takie budowle nie istnieją. W wielkopolskim Ślesinie na początku XIX wieku wybudowano łuk ku czci Napoleona Bonapartego, który tamtędy przejeżdżał ze swoimi wojskami. Łuk przetrwał wszelkie zawieruchy wojenne, dopiero w XX wieku uszkodziła go ciężarówka, ale go odbudowano i stoi do dziś. Jest też łuk triumfalny w Jabłonnie, wzniesiony przed 1842 ku czci księcia Józefa Poniatowskiego, według projektu Henryka Marconiego. Trochę zacieniony krzewami, ale można go oglądać.
Z kolei w podwarszawskich Michałowicach dwóch braci przedsiębiorców ufundowało łuk na cześć wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Z wyglądu przypomina trochę paryski Arc de triomphe. W stolicy przez XVII wiek na placu Zamkowym stała Brama Krakowska, przebudowana na kształt łuku, ale rozebrano ją w 1818 roku. Od tamtej pory pomysł postawienia symbolu polskiej potęgi systematycznie powraca i raz nawet był bliski zrealizowania. Przed wojną chorwacki rzeźbiarz Ivan Meštrović wygrał konkurs na budowę pomnika Józefa Piłsudskiego. Plan zakładał też budowę łuku triumfalnego. Pomnik miał stanąć przy pl. Na Rozdrożu. Niestety plany te przerwała napaść Niemiec i ZSRS na Polskę.
Łuk triumfalny ku czci bitwy warszawskiej
O budowę łuku triumfalnego upamiętniającego bitwę z 1920 r. zabiega Fundacja Towarzystwo Patriotyczne, której założycielem jest satyryk Jan Pietrzak. Pietrzak uważa, że najlepszym pomysłem byłaby budowa łuku łączącego dwa brzegi Wisły. Jest to przedsięwzięcie niesłychanie kosztowne, dlatego prowadzona jest na ten cel publiczna zbiórka. Premier Mateusz Morawiecki podczas ostatniej rozmowy z internautami zadeklarował się jako zwolennik budowy łuku oraz wpłacił na konto fundacji sumę na jego budowę.
- Uważam, że łuk triumfalny ku czci bitwy warszawskiej byłby godnym upamiętnieniem. Do tego, niestety, trzeba porozumienia z władzami Warszawy, więc proszę pytać też władze Warszawy, dlaczego nie ma pomnika, bo władze Warszawy są tutaj mało kooperatywne, niestety. Pomnik bitwy warszawskiej powinien być już 20 lat temu, 30 lat temu, 10 lat temu, powinien być w przyszłym roku - nie będzie, ale obiecuję, on stanie w krótkim czasie, musi stanąć w krótkim czasie - powiedział szef rządu.
W lipcu 2019 r. Rada Warszawy poparła projekt uchwały o budowie pomnika Bitwy Warszawskiej 1920 r., który stanąć ma na placu Na Rozdrożu, czyli mniej więcej tam, gdzie miał stanąć przed II wojną światową. Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował wówczas radnych, że to nie jest możliwe, aby pomnik był gotowy na 15 sierpnia 2020 roku, kiedy ma być obchodzona 100. rocznica zwycięstwa polskiej armii nad bolszewikami. Nie ma jeszcze konkursu projektowego.
Za to gotowy projekt ma już Towarzystwo Patriotyczne. Jego autorem jest architekt Marek Skrzyński. Jak mówił: Moim marzeniem było, żeby ten łuk był architekturą utkaną z chmur, powietrza, wody i światła. Żeby to nie był ciężki, masywny łuk, tak jak to zwykle łuki triumfalne bywają. Bo to nie jest pomnik brutalnej siły militarnej czy politycznej, lecz pomnik ducha narodu.
Jednak, projekt, który pokazał, owszem, sięga chmur, ale nie wygląda, jak z nich utkany, za to ma stanąć wprost w wodzie. Żeby nie toczyć sporu z władzami miasta Warszawy o działkę pod budowę łuku, Pietrzak zaproponował, aby postawić go w Wiśle. Wtedy zgodę na budowę otrzymałby nie z Ratusza, a z Ministerstwa Środowiska, któremu podlegają rzeki. Nie ma jeszcze ostatecznej koncepcji co do wielkości pomnika.
- Wysoki może być na 150 m, pan Jan Pietrzak sugeruje nawet 200 m. Rozpiętość między pylonami to 50 m. Pan Jan traktuje moją wizję na rzece jako ostateczne rozwiązanie, kiedy nie będzie współpracy miasta, dla mnie to jednak najpiękniejszy plac budowy - mówi Skrzyński.
Koszty takiego kolosa musiałyby być olbrzymie. Pietrzak na razie nie informuje, ile udało mu się zebrać od darczyńców.
Pomnikoza - tak czy nie?
Deklaracja premiera wznowiła spór o zasadność stawiania pomnika. Jedni uważają, że to jedyne godne upamiętnienie tak ważnego wydarzenia, jakim była Bitwa Warszawska 1920 roku. Drudzy podkreślają aspekt ekonomiczny tego przedsięwzięcia i wyliczają, ile za kilka-kilkanaście milionów złotych można by kupić autobusów, wybudować przedszkoli, wykupić darmowych obiadów dla biednych itp. itd.
Trzecia grupa nie kwestionuje samej idei upamiętniania bitwy z 1920 roku, ale proponuje, by zamiast łuku, który kojarzy się z totalitaryzmami i jest kompletnie niefunkcjonalny, wybudować bibliotekę na wzór Finów, albo szpital, albo ukończyć siedzibę Sinfonii Varsovii, na którą w budżecie Warszawy zabrakło pieniędzy, czy zrealizować kładkę pieszo-rowerową, też na Wiśle.
Jest jeszcze czwarta grupa - chcą łuku, ale nie podoba im się wizja Marka Skrzyńskiego i woleliby rozpisać międzynarodowy konkurs projektowy na tę budowlę. Albo przebudować Pałac Kultury i Nauki i zamienić ten "dar narodu radzieckiego" na symbol ostatecznego zwycięstwa nad bolszewikami.
Jedno jest pewne - w przyszłym roku, w rocznicę Bitwy Warszawskiej 1920 roku żadnego pomnika ani łuku nie będzie. A w przyszłości? Jeśli władze Warszawy i fundacji Pietrzaka się nie dogadają, to może będą nawet dwa!
ja
Inne tematy w dziale Polityka