Brak przemówienia Grzegorza Brauna podczas konwencji Konfederacji nie był przypadkowy. Lider jednej z trzech partii wchodzących w skład wolnościowo-narodowego ugrupowania jest stopniowo marginalizowany. Od roku przynosi więcej szkód, niż zysków. Docelowo zostanie całkiem wyrzucony za burtę. Pytanie nie brzmi: czy tak się stanie, tylko - w którym momencie.
Odcięcie Brauna od głosu w trakcie konwencji Konfederacji to naturalna konsekwencja tego, że udało się ograniczyć wyskoki Janusz Korwin-Mikkego. Obaj ciągnęli w dół Konfederację prorosyjskimi i antyukraińskimi wypowiedziami, co kolidowało z nastrojami społecznymi. Przez to topniało poparcie dla całego ugrupowania.
Polecamy:
Kradzież choinki
Konfederacja będzie szła do wyborów w okrojonym składzie, ale z dwiema wyrazistymi i młodymi twarzami w kampanii - Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka. Pierwszy zbudował sobie ogromną rozpoznawalność w internecie, a drugi startując w wyborach prezydenckich. Obaj uważani są za sprawnych retorycznie i dobrze przygotowanych merytorycznie, na co dowodem jest m.in. ich wspólny podcast. Dodatkowo nie generują żadnych problemów wizerunkowych, czego nie da się tego powiedzieć o Braunie. Mentzen i Bosak zostali niedawno współprzewodniczącymi Rady Liderów partii, czyli ciała, które podejmuje wszelkie decyzje polityczne.
- Byłem załamany, gdy zobaczyłem jak Braun kradnie z sądu tę choinkę. Takie happeningi są dobre gdy jest się partią spoza Sejmu i trzeba jakoś zwrócić na siebie uwagę mediów - mówi jeden z ważnych polityków Konfederacji. - Teraz chcemy być nadal wyraziści, ale zwiększać poparcie, a nie zostać marginesem.
Dokładnie taki był przekaz liderów podczas konwencji, gdy padły słowa o celowaniu w dwucyfrowe poparcie.
Wolnościowcy za burtą, obalony Bąkiewicz
Opanowanie kłopotów, które sprawia Braun ze swoimi ludźmi, byłoby kolejnym krokiem ku opanowaniu całego wolnościowo-narodowego środowiska przez Konfederację. Po długiej batalii między Nową Nadzieją (dawniej KORWiN) a Wolnościowcami, z Konfederacji został wyrzucony poseł Artur Dziambor. Za nim odeszli posłowie Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza oraz Marek Kułakowski z Rady Liderów. Stworzyli w Sejmie oddzielne koło.
Porządki trwają też w obozie narodowców. Kilka dni temu obalono Roberta Bąkiewicza, prezesa stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Udało się to dzięki transferowi posła Stanisława Tyszki i jego przyjaźni z Jerzym Wasiukiewiczem, który przestał być stronnikiem Bąkiewicza na rzecz Roberta Winnickiego. O kulisach tego dealu pisaliśmy o tym w zeszłym roku.
Kulisy dealu w Konfederacji. Transfer Tyszki kluczowy dla… wojny Winnickiego z Bąkiewiczem
Usuwanie Brauna
Wszystkie manewry, które porządkują konflikty i trudności wewnątrz Konfederacji, stają się możliwe dzięki współpracy Nowej Nadziei kierowanej przez Mentzena i narodowców z Winnickim i Bosakiem. Wcześniej udało się namówić Korwin-Mikkego, aby zrezygnował z ubiegania się o prezesurę w partii KORWiN, co sprawiło, że po zmianie nazwy ugrupowania, złagodzono przekaz ugrupowania.
Ostatnim elementem, który psuje metamorfozę Konfederacji w wyrazistą, ale przyjazną dla niezdecydowanych wyborców partię jest Braun i jego środowisko, które napędza nagonkę na uchodźców z Ukrainy.
Z naszych rozmów z politykami Konfederacji wynika, że kolejnym krokiem powinno być pozbycie się Brauna. Może się to okazać banalnie proste, biorąc pod uwagę dobre relacje Nowej Nadziei z Ruchem Narodowym, których głosy gwarantują zdecydowaną większość w Radzie Liderów.
- Trudno oszacować ile głosów gwarantuje nam Braun ze swoimi ludźmi, ale szacujemy, że może to być nawet 2 procent - mówi nasz rozmówca.
Dlatego los Brauna w Konfederacji może zależeć od sondaży w nadchodzących miesiącach.
Marcin Dobski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka