Z ujawnionego przez "Gazetę Wyborczą" raportu wynikało, że w Ministerstwie Sprawiedliwości dochodziło do łamania praw pracowniczych. Ponadto, jeden z wicedyrektorów, sędzia sądu rejonowego delegowany do pracy w resorcie, miał stosować mobbing wobec podwładnych, również sędziów. To ustaliła specjalnie stworzona w MS komisja antymobbingowa.
"Dziwne gierki" sędziego
Po wysłuchaniu obecnych i byłych pracowników zespół stwierdził "prawdopodobieństwo zasadności zgłoszenia o stosowaniu mobbingu przez pana Rafała Reiwera wobec sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości". Na celowniku Reiwera miała znaleźć się dwójka sędziów. Jedna z nich była naczelnikiem wydziału ds. komorników sądowych.
Według wysłuchanych sędziów, miał też prowadzić "dziwne gierki" z podwładnymi: "Kiedy podawał pracownikowi pismo, gdy ten wyciągał po nie rękę, cofał swoją i dokumentu nie można było odebrać".
"Opisane zdarzenia tworzą w wydziale ds. komorników sądowych złą atmosferę pracy, powodują napięcie, głęboki stres, rozstrój nerwowy pracowników, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, a także stanowią przyczynę odejść" - głosił protokół końcowy zespołu antymobbingowego. Uznał on, że trzeba wdrożyć postępowanie dyscyplinarne.
Bez konsekwencji
Mimo zapewnień sędziego, resort sprawiedliwości zapowiedział stanowcze reakcje. "W nadzorowanym przez sędziego Rafała Reiwera wydziale doszło do konfliktu. W związku ze skargą złożoną m.in. przez byłą naczelnik wydziału, która również jest sędzią, podjęto w ministerstwie wszelkie możliwe kroki mające na celu wyjaśnienie tej sprawy. Powołany został wewnątrz resortowy zespół, powiadomiono prokuraturę i rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych" - brzmiał przesłany do mediów komunikat.
Trzykrotnie zwracaliśmy się do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniami o to, do której prokuratury skierowano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (po raz pierwszy zapytaliśmy w październiku). Ponadto, zapytaliśmy resort czy wyciągnięto jakieś konsekwencje wobec dyr. Rafała Reiwera, a także czy wprowadzono dodatkowe procedury antymobbingowe.
Dotychczas nie uzyskaliśmy odpowiedzi z resortu.
Pytania skierowaliśmy również do Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych. Pytaliśmy o status postępowania, a także o to czy rzecznik rekomendował resortowi wyciągnięcie konsekwencji wobec dyr. Rafała Reiwera.
- W odpowiedzi na Pana wiadomość e-mail z 23 listopada 2022 r. z upoważnienia Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, uprzejmie informuję, że na podstawie art. 114 § 10 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. - Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz. U. z 2020, poz. 2072 ze zm.) postępowanie dyscyplinarne przeciwko Rafałowi Reiwerowi, sędziemu Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie, zostało umorzone - przekazała Salon24.pl Barbara Dominiewska z sekretariatu Rzecznika Dyscyplinarnego.
Zaufany Ziobry
Z dużej chmury spadł mały deszcz, bo sędzia Reiwer nie poniósł żadnych konsekwencji, choć to w resorcie ustalono, że miał dopuszczać się mobbingu. Reiwer jest dziś najważniejszym legislatorem w otoczeniu ministra Ziobry, ale początki jego kariery politycznej sięgają pierwszego rządu Platformy Obywatelskiej.
– Widać, że cieszy się zaufaniem ministra. Regularnie pojawia się na posiedzeniach sejmowych komisji, gdzie broni ustaw przygotowanych przez resort – opowiada poseł zasiadający w komisji sprawiedliwości.
Reiwer jest autorem licznych ustaw forsowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Wiele z nich budzi zastrzeżenia także w samym obozie władzy. To on był autorem uchwalonej przez parlament ustawy o komornikach. Także Reiwer przygotował kontrowersyjną i niezwykle restrykcyjną ustawę o notariacie. Zgodnie z jej zapisami rejent miał się stać funkcjonariuszem publicznym i - co za tym idzie - miałby obowiązek donoszenia na własnych klientów. Z kolei postawienie zarzutów prokuratorskich notariuszowi z automatu miało skutkować zawieszeniem, co byłoby w oczywisty sposób sprzeczne z zasadą domniemania niewinności i rodziłoby pokusę eliminowania z zawodu osób niewygodnych. Zastrzeżeń do ustawy było tak wiele, że podczas sejmowego głosowania nad nią doszło do rozłamu w obozie Zjednoczonej Prawicy. W głosowaniu nad projektem Reiwera nie wziął sam premier Mateusz Morawiecki - w efekcie ustawa przepadła.
Równie dużo kontrowersji budzi kolejny projekt autorstwa naczelnego legislatora Ziobry: ustawa windykacyjna, która de facto uniemożliwi tzw. windykację polubowną (czyli taką, którą prowadzą firmy upominające dłużników o konieczności spłaty długu) i uruchomi falę egzekucji komorniczych. Według "Pulsu Biznesu" ustawa doprowadzi do tego, że firmy windykacyjne zaczną masowo umarzać niewindykowalne wierzytelności, co z kolei nałoży na dłużników obowiązek zapłaty podatku dochodowego od wartości umorzonych długów wraz z odsetkami. Według gazety Polacy będą musieli z tego powodu zapłacić dodatkowe 20 mld zł podatku dochodowego! Co więcej, z doniesień "Pulsu Biznesu" wynika, że instytucja sprzeciwu wobec długu, którą chce wprowadzić Reiwer, jest wzorowana na prawodawstwie… rosyjskim.
Mówi jeden z wiceministrów, zbliżony do szefa rządu: - Ten projekt to jako próba przeprowadzenia operacji chirurgicznej za pomocą siekiery. Legislacja typowa dla Ziobry, uderzenie na odlew. Delikatnie mówiąc, projekt nie budzi entuzjazmu Ministerstwa Finansów, KNF czy Ministerstwa Rozwoju, które w myśl projektu Reiwera miałoby objąć nadzorem branżą windykacyjną.
Marcin Dobski
Czytaj także:
- Rafał Trzaskowski ma nietypową propozycję na aukcje WOŚP. Kwota licytacji bije rekordy
- Wykładowca lwowskiej uczelni o tragedii w Browarach: Nie można wykluczać działania Rosji
- Kaczyński i Tusk mają powód do satysfakcji. Nikt poza nimi się nie liczy
- Sąd zdecydował ws. wyłudzaczy VAT-u. Co z bratem komendanta głównego Policji?
- Wybrano nowego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. To on zastąpi Kaili
Komentarze
Pokaż komentarze (33)