W połowie listopada ujawniliśmy, że autor książek Tomasz Piątek został skazany na karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającej na wykonywaniu prac społecznych. To konsekwencja zniesławienia byłego senatora PO Tomasza Misiaka. "Ten proces odbył się więc bez mojego udziału i wiedzy" - twierdził red. Piątek. W dokumencie z sądu, do którego dotarł Salon24.pl, czytamy, że Piątek kilkukrotnie odbierał osobiście odpisy i zawiadomienia w przedmiotowej sprawie.
Misiak, w przeszłości polityk Platformy Obywatelskiej, pozwał pisarza w prywatnym akcie oskarżenia z art. 212 za tezy zawarte w książce „Morawiecki i jego tajemnice” wydanej przez wydawnictwo Arbitror Sp. z o.o. Piątek sugerował, że „obok Marka Falenty kluczową postacią wśród osób zamieszanych w organizację afery taśmowej był jego partner biznesowy, były senator Tomasz Misiak”. Ponadto, autor twierdził, że Misiak jest zamieszany w korumpowanie polityków i jest powiązany z mafią sołncewską.
Zobacz: Tomasz Piątek skazany na prace społeczne. Sąd dał wyższy wyrok, niż chciał były polityk PO
Piątek: "Ten proces odbył się bez mojego udziału i wiedzy"
Po naszej publikacji zrobiło się głośno o sprawie z dwóch powodów. Jedną był sposób pracy autora książek, bo sędzia Adam Grzejszczak wydał wyższy wyrok, niż oczekiwał biznesmen. W uzasadnieniu sądu, które przypominamy w dalszej części tekstu, są punktowane rzekome dowody na poważne zarzuty autora wobec osoby publicznej. Drugim omawianym szeroko w mediach wątkiem było skazanie redaktora bez jego wiedzy i udziału. Tak twierdził Piątek.
- W odpowiedzi na książkę Misiak wytoczył mi dwie sprawy cywilne i jedną karną. W sprawach cywilnych uczestniczę regularnie. W sprawie karnej powiadomienia przychodziły na stary adres, pod którym od lat nie mieszkam. Ten proces odbył się więc bez mojego udziału i wiedzy - zapewniał w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Piątek. - Zawnioskowałem w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia o przywrócenie mi prawa do apelacji – mówi dziennikarz. - Mam nadzieję, że sąd to zrobi. Jeśli nie, będzie to oznaczać, że Polska wykonała kolejny krok w stronę putinowskiej Rosji.
Tomasz Piątek i jego tajemnica
Salon24.pl dotarł do postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy - Śródmieścia w Warszawie z 22 grudnia 2022 roku. Obrońca Piątka wnosił o przywrócenie terminu do wniesienia o sporządzenie i doręczenie pisemnego uzasadnienia wyroku na podstawie art. 126 § 1 k.p.k.
Art. 126. [Warunki przywrócenia terminu zawitego]
§ 1. Jeżeli niedotrzymanie terminu zawitego nastąpiło z przyczyn od strony niezależnych, strona w zawitym terminie 7 dni od daty ustania przeszkody może zgłosić wniosek o przywrócenie terminu, dopełniając jednocześnie czynności, która miała być w terminie wykonana; to samo stosuje się do osób niebędących stronami.
Sędzia Marek Krysztofiuk odrzucił taką możliwość. Jak czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu, Piątek kilka razy odbierał odpisy i zawiadomienia w przedmiotowej sprawie, więc - według sądu - miał wiedzę o procesie.
"Wbrew twierdzeniu obrońcy osk. Tomasz Piątek miał wiedzę o prowadzonym przeciwko niemu postępowaniu zainicjowanym prywatnym aktem oskarżenia, złożonym przez osk. prywatnego Tomasza Misiaka. Tomasz Piątek osobiście odebrał w dniu 26.08.2019 r. odpis aktu oskarżenia wniesionego w niniejszej sprawie. W dniu 05.11.2019 r. odebrał z kolei pouczenie o nowelizacji procedury karnej. W dniu 31.01.2020 r. T. Piątek osobiście odebrał odpis postanowienia z dnia 22.01.2020 r. w przedmiocie właściwości sądu. W dniu 26.02.2020 r. T. Piątek odebrał odpis postanowienia sądu z dnia 12.12.2020 r. o uwzględnieniu zażalenia. W dniu 14.08.2021 r. T. Piątek osobiście odebrał zawiadomienie o wyznaczeniu w sprawie na dzień 25.10.2021 r. posiedzenia pojednawczego. Zawiadomienie oskarżonego o pierwszej rozprawie wysłane na ten sam adres co poprzednie pisma zostało prawidłowo doręczone poprzez dwukrotną awizację (art. 133 § 2 kpk) w dniach 10 i 18.11.2021 r. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku kolejnych zawiadomień.
W świetle powyższych okoliczności, nie sposób uznać aby osk. T. Piątek nie wiedział o prowadzonym wobec niego postępowaniu. Oskarżony pomimo doręczenia mu wraz z aktem oskarżenia, tj. w dniu 26.08.2019 r. pouczenia o konieczności poinformowania sądu o każdej zmianie miejsca swojego zamieszkania lub pobytu trwającego dłużej niż 7 dni nie dopełnił tego obowiązku. Co więcej nawet po doręczeniu odpisu aktu oskarżenia w dalszym ciągu odbierał korespondencję pod poprzednim adresem. Sąd nie miał w toku o zmianie miejsca pobytu i adresu do doręczeń postępowania żadnej informacji oskarżonego. W związku z tym w sprawie zachodziły wszelkie przesłanki do zastosowania art. 139 § 1 kpk, który stanowi, że jeżeli oskarżony, nie podając nowego adresu, zmienia miejsce zamieszkania lub nie przebywa pod wskazanym przez siebie adresem, w tym także z powodu pozbawienia wolności w innej sprawie, pismo wysłane pod tym adresem uważa się za doręczone.
Reasumując: w niniejszej sprawie nie zaszła żadna z nadzwyczajnych okoliczności, niezależnych od oskarżonego skutkiem, której nie dotrzymał on terminu zawitego. Fakt, iż oskarżony T. Piątek nie dotrzymał terminu do złożenia wniosku o sporządzenia pisemnego uzasadnienia wyroku był wyłącznie spowodowany jego niedopatrzeniem, a nie szczególnymi, niezależnymi od niego przyczynami, o jakich mowa w art. 126 §1 kpk.".
Rzekome dowody na twierdzenia Piątka
O samym wyroku pisaliśmy w listopadzie. Argumentacja sądu obejmowała trzy wątki. Pierwszy to sugestia, że Misiak był kluczową postacią - oprócz Marka Falenty - zamieszaną w organizację afery taśmowej.
Argumentacja Piątka? „Misiak nie przesiadywał w restauracjach rosyjskich i greckich. Przesiadywał w „Sowie & Przyjaciołach”. Miał też zapraszać tam znajomych, z którymi prowadził istotne rozmowy. Skojarzenie samo się nasuwa: w tych samych latach w „Sowie & Przyjaciołach” działały ukryte urządzenia podsłuchowe. Nasuwa, a nawet narzuca, gdyż Misiak wcześniej chodził do innej restauracji, w której też zainstalowano podsłuchy. Czyżby świadomie i konsekwentnie i ciągnął swoich rozmówców za język, bo wiedział o nagraniach?” - napisał w swojej książce Piątek.
Autor próbował też przekonać swoich czytelników, że Misiak miał związek z korumpowaniem polityków. Sąd przytoczył następujące fragmenty z książki „Morawiecki i jego tajemnice”:
„Czyżby wchodząc do domu maklerskiego IDM SA na krótko przed likwidacją, Misiak próbował ratować ten dom przychylny Falencie? A może miał przypilnować, żeby przy okazji likwidacji nie wypłynęły kolejne kompromitujące materiały?”;
„Wszystkie te fakty rzucają światło na znajomość Morawieckiego z Misiakiem. Jasne się staje, dlaczego ta znajomość nie przeszkadza Morawieckiemu. Dlatego, że Morawieckiemu nie przeszkadzają ani Putin, ani jego reżim”;
„Ostre imprezy na dachu. Morawiecki i Misiak uczestniczą we Wrocław Global Forum. Morawiecki i Misiak biorą udział w debatach „Pulsu Biznesu”. Katowickie zabawy w relacjach trzech niezależnych źródeł. Najwyższe piętro hotelu i „spolegliwe hostessy”. Czy ktoś zbierał kompromitujące materiały?”. (...) „Był półmrok, muzyka i hostessy spolegliwe seksualnie. Lgnęło do nich towarzystwo. (...) Jestem przekonany, że dokładnie ich obfotografowano. Mateusz Morawiecki miał bliskie relacje z tym kręgiem Misiaka”. (...) „W Katowicach Misiak wynajmował Sky Bar przy Qubusie. Jakoś tak się działo, że politykom podsuwano ekskluzywne prostytutki. Wyglądało to, jakby ktoś zbierał haki”;
Ostatnim zniesławiającym wątkiem była sugestia, że Misiak jest powiązany z mafią sołncewską. „A do kogo należy całe to konsorcjum? Kto stoi na szczycie piramidki i pozwala Tomaszowi Misiakowi zarabiać na pracy czasowo zatrudnionych przez niego Rosjan? Potentat Michaił Friedman, właściciel konsorcjum Alfa-Group. Jak również członek „Sołncewa” najbogatszy oligarcha sołncewskiej mafii” - czytamy w przytaczanym fragmencie.
Marcin Dobski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka