Ksiądz Stanisław Konik twierdzi, że wypłacone 2 mln zł z konta parafii należą do niego. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Piotr Polak
Ksiądz Stanisław Konik twierdzi, że wypłacone 2 mln zł z konta parafii należą do niego. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Piotr Polak
Marcin Dobski Marcin Dobski
5025
BLOG

Proboszcz wypłacił 2 mln zł z konta parafii. Ks. Konik o kasie, radnym i "mścicielach"

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Ksiądz Stanisław Konik twierdzi, że wypłacone 2 mln zł z konta parafii należą do niego, bo odziedziczył majątek po rodzicach rzemieślnikach. W korespondencji z Salon24.pl atakuje niezidentyfikowanego radnego powiatowego, który "podpuszczony przez mścicieli" miał włamać się na konto parafii w Domostawie. To nie wszystko.

We wtorek wieczorem opublikowaliśmy artykuł, w którym ujawniliśmy, że tuż przed przejściem na emeryturę proboszcz Stanisław Konik przelał 2 mln zł z rachunku parafii w Domostawie na swoje prywatne konto. Diecezja Sandomierska po naszych pytaniach wydała dwa różniące się oświadczenia. Najpierw tłumaczyła, że chodziło o jego prywatne pieniądze, które miały być przeznaczone na zakup obligacji dla parafii. W drugim komunikacie padły słowa o wszczęciu postępowania sprawdzającego, mianowaniu administratora parafii (zamiast proboszcza Konika) i zawiadomieniu organów ścigania.

Polecamy:

Magdalena Ogórek chwali się dyplomem z Oxfordu. Internauci zarzucili jej ukrywanie faktów

Media alarmują: Od jesieni dodatkowa opłata za gaz

Mieszkaniec Domostawy ujawnia wyciąg bankowy

O sprawie w mediach społecznościowych poinformował w poniedziałek jeden z mieszkańców okolic Domostawy. Do postu dołączył zdjęcie wyciągu z konta parafii (z lipca 2022 roku), na którym było widać wszystkie dane oraz dokonane przelewy. Uwagę zwracały dwie transakcje z 5 lipca - obie na prywatne konto proboszcza; na łączną kwotę 2 mln zł.

15 sierpnia zwróciliśmy się z pytaniami w tej sprawie do parafii w Domostawie i do Diecezji Sandomierskiej. Salon24.pl zapytał czy to prawda, że ks. Stanisław Konik przelał na swoje konto bankowe 2 mln zł, a także jaki był powód tych operacji bankowych. Zamiast odpowiedzi, nazajutrz Diecezja Sandomierska zaczęła wydawać oświadczenia.

"W związku z informacją o przelewie pieniędzy z konta parafii w Domostawie na prywatne konto Księdza Proboszcza, Kuria Diecezjalna w Sandomierzu informuje, że zaraz po otrzymaniu wiadomości, Biskup Ordynariusz przeprowadził w dniu dzisiejszym rozmowę z Księdzem Proboszczem, który wyjaśnił, że chodzi o jego prywatne pieniądze przelane początkowo z osobistego konta na konto parafialne w celu zakupu obligacji dla parafii, a następnie wycofane, gdyż nie było takiej możliwości. Biskup Ordynariusz wszczął kościelne postępowanie sprawdzające i mianował administratora parafii. Jednocześnie zostały powiadomione organy ścigania" - napisał w oświadczeniu ks. Roman Janiec, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu.

Niedługo po tym ukazało się kolejne oświadczenie.

"W związku z informacją o przelewie pieniędzy z konta parafii w Domostawie na prywatne konto Księdza Proboszcza, Kuria Diecezjalna w Sandomierzu informuje, że zaraz po otrzymaniu wiadomości, Biskup Ordynariusz przeprowadził w dniu dzisiejszym rozmowę z Księdzem Proboszczem, który wyjaśnił, policji w Nisku. Biskup Ordynariusz wszczął kościelne postępowanie sprawdzające i mianował administratora parafii. Jednocześnie zostały powiadomione organy ścigania" - brzmi poprawiona wersja komunikatu, pod którym podpisał się ks. Roman Janiec, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu.

Ks. Stanisław Konik: Odziedziczyłem cały majątek po rodzicach

W środę rano zwróciliśmy się do parafii w Domostawie z kolejnymi pytaniami. Chcieliśmy ustalić, skąd tak niewielka parafia miała aż 2 mln zł, które wypłacił z jej konta proboszcz Konik.

Nieoczekiwanie odpowiedział nam wyczerpująco sam ks. Stanisław Konik, który zastrzegł, że taką samą wiadomość przekazał też innemu dziennikarzowi.

W korespondencji z Salon24.pl twierdzi, że 2 mln zł to jego prywatne pieniądze. Publikujemy wyjaśnienia duchownego na nurtujące nas pytania bez żadnej korekty redakcyjnej. Pominęliśmy jedynie informacje o tym kto zbiera borówki u proboszcza, o młodzieży, która nie garnie się do prac ogrodowych, deklarację księdza, że pracująca u niego kobieta nie jest jego kochanką. I wiele innych kwestii, które nie dotyczą sprawy przelewu na kwotę 2 mln zł.

Ks. Konik: - Odziedziczyłem po rodzicach - rzemieślnikach cały majątek. Pracowałem kilkakrotnie w Ameryce i we Francji. Już na starcie w kapłaństwo 350 gości z moich prymicji przekazało mi prezenty zapewniające dobry start finansowy. Pierwszy samochód w 1977 roku kupił mi stryjek z Kanady, na drugi zarobiłem jako kapelan na Stefanie Batorym, prowadzę plantację aronii, 1.5 ha maliny i ponad 3 000 borówki amerykańskiej, przez szereg lat (od 1992 r. ) pisałem dla wszystkich parafii Dzienniczek duchowy, którego 1 numer drukowałem we Lwowie w nakładzie 1 mln. sztuk. Oprócz tego jestem od 45 lat księdzem. Odprawiłem około 27 000 Mszy św., ochrzciłem około 1000 dzieci, asystowałem przy około 700 ślubach, prowadziłem ponad 800 pogrzebów .... Byłem przez dziesięciolecia katechetą i wykładowcą socjologii i etyki na WSE w Stalowej Woli. Pan się mnie pyta skąd 2 mln. złotych? Przez wszystkie lata płacę podatki.. Dwa miliony na koncie parafii - jako jej własność, oznaczałoby, że parafia ma na koncie więcej niż zebraliśmy na tacę przez 42 lata. Potrafi to obliczyć każdy myślący. Gratuluję "rozsądku" mścicielom. Jesteśmy małą parafią. Z tego co się orientuję to duże, bogate parafie z trudem wiążą "koniec z końcem" - wyjaśnia ks. Konik.

Pieniądze na koncie parafii

W dalszej części odnosi się do meritum. Proboszcz twierdzi, że 14 i 15 czerwca z jego konta były zrobione przelewy na rachunek parafii.

Ks. Konik: - Pieniądze na koncie parafii pochodziły z przelewu z mojego osobistego konta, o czym "niechcący" nie wspomnieli włamywacze do parafialnego konta drukując przelewy z konta parafialnego na osobiste. Otóż dnia 14 i 15 czerwca przelałem na konto parafialne po 1 mln. złotych. Czuję się materialnie usatysfakcjonowany i zabezpieczony na emeryturę. Chciałem przed przejściem na emeryturę kupić na przyszłość dla parafii 4 letnie obligacje skarbowe by zabezpieczyć ewentualne wsparcie finansowe dla parafii, po mojej ewentualnej śmierci, w którą w ciągu 42 lat pracy włożyłem chyba nie mniej środków materialnych co parafianie. (Wie o tym Kuria Biskupia i ks. Biskup i wszyscy parafianie). Całą dokumentację finansową z tych dziesięcioleci ma prawie każda rodzina w parafii, która posiada wydaną w tym roku przeze mnie książkę DWIE HISTORIE". Każdy (pewnie z małymi wyjątkami) parafianin wie jak bardzo dołożyłem się finansowo do prac, które w upadającej parafii przez kolejne lata uczyniliśmy. Obligacji niestety nie mogłem kupić na parafię (takie prawo) więc musiałem przelać z powrotem pieniądze na moje konto i zakupić obligacje.

Na koniec obszernego wyjaśnienia, które proboszcz przekazał Salon24.pl, czytamy o tajemniczych mścicielach i radnym powiatowym, który miał zostać przez nich podpuszczony.

Ks. Konik: - Proponuję skupić swoje starania w wyjaśnieniu; jak to możliwe, że radny powiatowy (nieznany mi) podpuszczony przez mścicieli (których dobrze znam), którym udowodniłem zło, które czynią, włamuje się na bankowe parafialne konto, manipuluje nim, wrzuca te dane, jako wrażliwe na ogólnie dostępnego Facebooka, a Wy interesujecie się objawem czyjejś chorej nienawiści. Czyżby byli ludzie, którym wszystko wolno a innych trzeba niszczyć?

Nieoczekiwany zwrot akcji

W komunikacie Diecezji Sandomierskiej padły słowa o wszczęciu kościelnego postępowania sprawdzającego, mianowaniu administratora parafii i powiadomieniu organów ścigania. Z oświadczenia można było wywnioskować, że są wątpliwości dotyczące przejrzystości w działaniu proboszcza Konika.

Jak ustaliła "Wirtualna Polska", nie chodzi jednak o ewentualne nieprawidłowości ze strony duchownego. Portal ustalił, że postępowanie w tej sprawie pod nadzorem prokuratury prowadzi policja ze Stalowej Woli. - W dniu 16 sierpnia wpłynęło do nas zawiadomienie dotyczące możliwości dokonania przestępstwa i naruszenia art. 287, czyli upublicznienia wydruku konta w internecie - wyjaśnia nam asp. Przemysław Paleń, oficer prasowy komendy policji w Stalowej Woli. - Na tę chwilę nie mamy zawiadomienia w sprawie samego przelewu pieniędzy - przekazał WP policjant.

- Cała sprawa, wraz z dokumentacją, została dzisiaj przekazana policji i w prokuraturze - przekazał Salon24.pl ks. Konik.

Marcin Dobski

Czytaj dalej:

Wojciech Mann ostro o występie Markowskiej. "Całkowite zmasakrowanie" piosenki Claptona

Miało być ważne ogłoszenie? Wystąpienie Kaczyńskiego zbulwersowało internautów

Umowa w sprawie ukraińskiego zboża. Czy statki będą chciały zawijać do portów?

Sondaż Kantar. Zjednoczona Prawica poprawiła swoje notowania

Poważne ostrzeżenie GiS. Nie chodzi o żywność, ale o talerze z niebezpiecznym składnikiem

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj64 Obserwuj notkę

Dziennikarz Salon24

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (64)

Inne tematy w dziale Polityka