Pan Janusz Korwin-Mikke swoim wpisem z profilu na Twitterze ze środy 15 sierpnia o 10:52 o śp. p. Oldze Aleksandrze Sipowicz (zd. Ostrowskiej, primo voto Jackowskiej) ps. Kora wywołał kolejną burzę. Naturalnie doskonale rozumiem wspomnianą przez niego zasadę "co cię nie zabije, to cię wzmocni" i - znając jego wszystkie wypowiedzi - że jest on świadom, że dane przejścia mogą zarówno wzmocnić jak i osłabić czyjeś zalety i talenty jak i wady i słabości, dlatego nie rozumiem jazgotania lewactwa nad treścią całej wypowiedzi. Jednak tym razem nawet ja uważam formę i kontekst jego wypowiedzi za bardzo nietaktowne - choćby z tego względu, że śp. p. Kora umarła niedawno - i szkoda, że nie zaznaczył od razu swojej świadomości prawdopodobieństwa różnych konsekwencji czyichś doświadczeń.
Czemu p. JKM musiał używać akurat takiej formy i kontekstu w swojej wypowiedzi o osobie niedawno zmarłej, a lubianej przez wielu ludzi? Myślę, że byłoby równie mocno, gdyby napisał, że tu lewactwo biadoli o przejściach śp. p. Kory z księdzem-pedofilem, ale nie burzy się, że część muzułmańskich imigrantów-uchodźców skandalicznie traktuje kobiety - których feminiści niby tak bronią - i zasłania się przy tym swoją tradycją, a dodatkowo wszczyna burdy i obija się za nasze podatki, czym sprowadza się do rangi śmiecia ludzkiego. Na pewno nikt nie oskarżyłby go wtedy o obrażanie śp. p. Kory, a najwyżej uchodźców - czyli byłby szum, ale wszelkie manipulacje dużo łatwiej dałoby się odkłamać. Nie chodzi o to, że p. JKM mógł wypowiedzią o śp. p. Korze stracić jako polityk (na pewno nie w moich oczach, bo mam gdzieś demokrację), ale ogólnie (też na pewno nie w moich oczach, bo zapoznałam się dostatecznie z jego wypowiedziami i nim osobiście, jako aktywna sympatyczka partii Wolność od czasu partii WiP, by wiedzieć jaki naprawdę jest - ale mówię o innych ludziach).
Na swoich profilach na Twitterze tego samego dnia o 12:57 i Facebooku w niedzielę 19 sierpnia o 02:21 p. JKM podał dwa inne przykłady na poparcie zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Może oburzenie przy śp. p. Korze było większe niż w przypadku p. Bergmana i więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych, ponieważ te dwa przykłady p. JKM często przywołuje przy okazji, natomiast sprawie śp. p. Kory poświęcił całą wypowiedź. Dobrze, że w tym wpisie na Twitterze zaznaczył konieczność karania prawdziwych pedofilów - co popieram w mojej publikacji Mit o promowaniu przez lidera KNP przemocy: przemoc seksualna (5.10.2014 o 13:39 na moim niniejszym blogu). Jednak w wyrażeniu "gdyby podsuwał mu cukierki" dostrzegam sugestię jakoby dobre traktowanie oznaczało pobłażanie. W istocie wiem, że p. JKM tak nie myśli, co udowodniłam w mojej publikacji Mit o promowaniu przez lidera KNP przemocy: przemoc domowa (04.10.2014 o 13:22 na moim niniejszym blogu), ale jednak osobiście inaczej sformułowałabym niż p. JKM. Nawiasem mówiąc, do tej wypowiedzi p. JKM o więźniach odniósł się p. Sławomir Mentzen (v-prezes oraz członek zarządu krajowego i rady krajowej partii Wolność, prezes jej okręgu w Toruniu) na swoim profilu na Facebooku w niedzielę 19 sierpnia o 11:21. To jeden z niewielu konstruktywnie krytycznych komentarzy, choć być może merytorycznie błędny, do wypowiedzi p. JKM.
Na swoim profilu na Facebooku w sobotę 18 sierpnia o 19:18 p. JKM odniósł się do wypowiedzi p. Magdaleny Środy, zamieszczonej w artykule na internetowej stronie Super Expresu w czwartek 16 sierpnia o 11:55 - bo oboje udzielili gazecie wywiadu, więc pewnie o swojej odpowiedzi z niego p. JKM wspomniał - i p. Pawła Kukiza z jego profilu na Facebooku z tego samego dnia o 08:35.
Zanim jednak przejdę do wypocin p. Środy i p. Kukiza, muszę podejść do dziwnego fragmentu posta p. JKM:
Każda dobrze wychowana 10-letnia panienka powiedziałaby po prostu „Czy księdzu nie wstyd?” - i do żadnego „molestowania” by nie doszło.
Czy napalony pedofil wysłucha dziecka, którego odczucia ma gdzieś? To tak jakby bandyta miał poniechać trudnienia się swoim procederem po słowach "to wstyd napadać na banki" czy podobnych. Przecież ten ksiądz mógł zastraszyć śp. p. Korę, albo mogła być ona nauczona tolerancji dla poczynań księży ze względu na ich profesję, zszokowana samą sytuacją, lub nie nauczona obrony - bo nie miał jej kto tego nauczyć. Warianty trzeci i czwarty są sugerowane przez wywiad przeprowadzony z nią na łamach Wprost, który opublikowano też 20.06.2010 o 20:15 na internetowej stronie magazynu. To dorośli powinni odpowiednio reagować - w zależności od sytuacji dziecka i okoliczności. Przecież p. JKM jest tego świadom, skoro w Vademecum ojca napisał następująco (pogrubiłam kluczowy fragment):
Dziecko jest — powiedzmy to otwarcie — obiektem wychowania. Nie powinno być w tym względzie traktowane jak człowiek dorosły i odpowiedzialny, bo nim nie jest i tego ciężaru nie udźwignie. Celem wychowania jest możliwe jak najszybsze doprowadzenie dziecka do stanu, w którym będzie ono mogło być traktowane jak dorosły, ale to nie znaczy, że już trzeba je tak traktować. Może to proces wychowania nie tylko opóźnić, ale i poważnie zaburzyć. Nieraz nieodwracalnie. Świat pełen jest dorosłych zachowujących się jak dzieci, niekiedy dlatego, że w dzieciństwie traktowano ich jak dorosłych — a oni chcą od tego uciekać (vide HOMEOSTAZA). ["zaocznie" par. 3, Vademecum ojca, Janusz Korwin-Mikke, 1991]
Zapoznałam się z relacjami wielu ofiar księży-pedofilów. We wtorek 28 sierpnia p. Krzysztof "Ator" Woźniak wyjaśnił na przykładach m.in. przyczyny trudności u wielu dzieci w bronieniu się przed księżmi-pedofilami:
Dlatego w razie czego p. JKM może być pewien, że nie wzięłam niczego z kosmosu.
Dobrze, że w odpowiedzi dla Super Expresu p. JKM zaznaczył swoją świadomość prawdopodobieństwa różnych skutków przejść śp. p. Kory z księdzem-pedofilem, bo w życiu prywatnym jednak średnio jej się układało, o czym świadczą te przykładowe wywiady ze wzmiankami o nim: 16.01.2009 na Gala.pl (1), 16.01.2009 na Gala.pl (2). Szkoda tylko, że nie zaznaczył tego od razu w pierwszej wypowiedzi o całej sprawie.
Przejdźmy teraz do wypocin p. Środy i p. Kukiza. Pani Środa tak cudnie mówi o przyjaźni ze śp. p. Korą i swoim oburzeniu na p. JKM. Jednak nie bardzo chce poznać prawdziwą przyczynę tego, że część muzułmańskich imigrantów-uchodźców skandalicznie traktuje kobiety, których ona ponoć tak broni. Można się o tym przekonać po przeczytaniu mojego wpisu Feminiści, a sprawa imigrantów - zarys (10.01.2016 o 18:02 na moim niniejszym blogu). Dlatego radziłabym jej się uspokoić! Panu Kukizowi tak samo! Każda ogarnięta osoba wie jak było z zakładaniem koalicji partii Wolność z Kukiz'15. Pisałam o tym w publikacji Czemu nie płaczę za koalicją Wolność-Kukiz'15? (11.02.2018 15:33 na moim niniejszym blogu).
Na swoim profilu na Facebooku w poniedziałek 20 sierpnia o 19:17 p. JKM odniósł się do wpisu z profilu Obywatel D.C. na Facebooku z tego samego dnia o 11:56. Osobiście nie odczytałam zacytowanych przez p. JKM fragmentów jako chamstwa.
Niestety, jak napisał p. JKM na swoim profilu na Facebooku cztery dni później o 19:46, z "nieznanych przyczyn" usunięto mu wpis o p. Środzie i p. Kukizie. Do zawartych w nim punktów odniosłam się wyżej. Natomiast na łamach Najwyższego Czasu, co potem opublikowano na internetowej stronie pisma w niedzielę 27 sierpnia, p. JKM odniósł się szerzej do wypowiedzi p. Środy i tu zobaczyłam kilka kolejnych roller coasterów intelektualnych.
Tak nawiasem: wypowiedź Kowalskiego o Wiśniewskim staram się oceniać obiektywnie – niezależnie od tego, że Wiśniewski był moim najbliższym przyjacielem i czuwałem przy jego łożu, gdy umierał. Dlatego z trudem pojmuję, że u kobiet jest całkiem inaczej – że obiektywne, chłodne, pozbawione emocji oceny są traktowane jako „chorobliwy brak empatii”. Ale właśnie choćby z tego powodu kobiety nie nadają się na ogół do polityki.
Niezupełnie, panie Januszu. Ja - jako kobieta - świetnie rozumiem Pana kontrowersyjne wypowiedzi, choć czasem uważam formę niektórych za nietaktowną - bardzo rzadko, ale jednak (posługując się Pana językiem, jako że jest Pan świadom istnienia kobiet o męskim umyśle - powiedzmy, że mam pół-męski umysł). Dlatego przychylam się do Pana tezy z ostatniego zdania tamtego fragmentu Pana publikacji.
Tak naprawdę to wściekłość jest stąd, że podważyłem podstawę „państwa opiekuńczego”. Weźmy przykład. Słynny bokser Józef Ludwik Barrow (ps. „Joe Louis”) nazwał swego syna Edeufremiasz czy jakoś podobnie. Pytany, dlaczego to zrobił, odparł: „Bo będzie chodził do szkoły, chłopaki będą się z niego śmiali, będzie musiał się bić – i wyrośnie na wielkiego boksera”. P. Środowa na pewno nazwałaby go „zboczonym czarnuchem” albo jakoś tak. Zresztą: cała murzyńska chytrość na nic, bo syn kariery boksera nie wybrał.
Że lewactwo przywiązuje kobiety, osoby o orientacjach LGBT, itp. do barykad Systemu to normalka. Natomiast rzeczoną postawę p. Barrowa wobec jego syna uważam za perfidny sh*t-test. Mogłabym zrozumieć, gdyby myślał "nadam synowi to imię, bo jest oryginalne, a że inne dzieci w szkole być może będą się z niego śmiać przez to imię, to... cóż... może dzięki temu nauczy się boksować i pójdzie w moje ślady", natomiast nie rozumiem tego co faktycznie zrobił (nie zamierzam nikomu narzucać metod wychowawczych, jedynie przedstawiam moją opinię).
Z czego oczywiście nie wynika, że starzy śmierdzący ludzie powinni wpychać dziewczynom jęzor do ust i gmerać w majtkach (tak nawiasem: wypowiedź śp. Olgi Jackowskiej sugeruje, że gdyby ten ksiądz nie był stary i śmierdzący, tylko młody – i zamiast gmerać w jej majtkach, zdjął je i zrobił, co trzeba – to nie byłoby problemu).
To mogła być przenośnia. Kiedy mówimy o kimś "śmierdzący leń", to nie dlatego, że dosłownie śmierdzi, ale dlatego, że jest strasznie leniwy.
Na moim FaceBooku pewien Komentator zasugerował: „To może gdyby ojciec Pana więcej lał pasem, to wyrósłby Pan na skuteczniejszego polityka?”. Nie obraziłem się, tylko odparłem lakonicznie:
Może…”.
I po namyśle oceniam, że jest to bardzo prawdopodobne!
To podziwiam Pańskie opanowanie, panie Januszu. Komuś omawiającemu w ten sposób moje doświadczenia życiowe tak bym pojechała, że nogami by się nakrył. Skoro swojemu rozmówcy odpisał Pan jak Pan zacytował, to może odnieśmy teraz przykłady śp. p. Kory, p. Bergmana i więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych do pewnego - nie wątpię, strasznego - epizodu w Pańskim życiorysie. Być może poszedłby Pan bardziej w lewo lub prawo, a Pańska osobowość byłaby inna, gdyby Pańska mama nie zginęła w Powstaniu Warszawskim, kiedy miał Pan dwa lata. Choć być może wciąż byłby Pan osobą, jaką znamy. Natomiast śmierć Pańskiej mamy mogła wpłynąć na Pańskie postrzeganie i docenianie roli kobiet jako matek.
Komentarz Obywatela D.C. jest jednym z wielu odpowiedzi środowisk nie-lewicowych na wypowiedź p. JKM. Co jednak wciąż mnie zaskakuje to miauczenie nawet niektórych sympatyków prawicy (i kolejny raz zaznaczam: wolnorynkowej gospodarki, sprawiedliwego prawa i nie poruszania spraw intymnych publicznie, a nie koniecznie Kościoła Rzymskokatolickiego, a już na pewno nie w istocie lewicowego PiS) na rzekome kolejne uruchomienie przez p. JKM "protokołu 1%". Oto ich przykładowe argumenty - które nie są bezpośrednimi cytatami, ale esencjami ich treści - i moje kontrargumenty.
1. PO wjechała do Sejmu 2007 na hasłach wolnorynkowych, a że wydymali UPR z listami wyborczymi i elektorat, to inna sprawa.
No i wychodzi na to, że PO swoimi poczynaniami obrzydziła rozwiązana prawicowe elektoratowi, który myślał, że one opierają się na tych poczynaniach. A może elektorat tylko myślał, że swoimi głosami wprowadził PO do Sejmu, a w istocie tej partii pozwolili na to mityczni Oni?
2. Kukiz'15 wprowadziła teraz do Sejmu kilku wolnorynkowców, takich jak Jacek Wilk, więc jednak da się uprawiać politykę na Wallenroda.
Mogę zarówno tu jak i powyżej odpowiedzieć moją publikacją Znowu odloty p. RAZ odnośnie p. JKM i jego partii (11.06.2017 o 15:29 na moim niniejszym blogu).
3. Bez Korwina Wolność miałaby wyższe poparcie.
No to, *****, idźcie do UPR i KNP, którym wysokie poparcie wychodzi uszami.
4. Należy promować bardziej stonowane osoby, takie jak dr Sławomir Mentzen.
Naturalnie, popieram promowanie nowych twarzy i cieszę się, że działają razem z p. JKM i innymi seniorami ruchu wolnościowego. Jednak, jak piszę w wyżej zalinkowanej publikacji, publiczna część mediów i tak zaprasza praktycznie tylko p. JKM, chcąc ośmieszyć prawicę.
Wiecie czemu p. JKM sypie tymi kontrowersjami mimo wszystko? Dzięki wieloletniej działalności w sferze polityczno-publicystycznej zdołał przekonać ludzi z otwartymi umysłami językiem dyplomatycznym. Jednak nie zdoła tym samym językiem przekonać Większości, chcącej rządów lewicy, i przebić się do publicznej części mediów, która rzadko kiedy zaprasza stonowanych prawicowców. Dlatego mówi jak mówi, co przychodzi mu z łatwością dzięki temperamentowi. Jednak ma już swoje lata, a na dodatek ma dwoje małych dzieci, którym jako ojciec też musi poświęcać czas. Dlatego może nie wyrabiać i z tego względu faktycznie czasem przesadzać.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo