jest autopromocyjny trend na Salonie, to i ja przypomnę, że syberyjska o szemranym rodowodzie niewiele wie i rozumie, ale (jakżeby inaczej?) stara się "poszerzać horyzonty", cichutko patrzy i słucha w różnych kierunkach i w nadziei, że może i ona, zwierzątko niedoskonałe, dojrzy/usłyszy coś ważnego, coś do podjęcia, przedyskutowania, a choćby tylko podania dalej.
Z kocicy spraw immanentnych przypomnę i to, że np. 1) ma pozwolenie na gonienie czarnego luda i miernot pchających się w nieswoje; 2) nie jest stargetowana, więc korzysta z oferty możliwie pełnej i oryginalnej; 3) odróżnia żałobę i stratę od interesownych jasełek celebryty-żałobnika; 4) nie jest jeszcze emerytką, czyli nie hejtuje bezkarnie; 5) jest do szpiku cielesna, więc istnieje i realnie, i wiarygodnie.
No i smakuje poezję. Zwłaszcza taką, w której odbywa się dialog niedoskonałego, ale na pewno istniejącego bytu osobowego ("ja") z niedoskonałym, ale także na pewno istniejącym światem ("nie-ja"; "ty", "on", "ten drugi we mnie").
Syberyjska nie rzuci się więc z obnażonymi pazurami na Miłosza, bo kosmopolita, nie-Polak, nie-katolik, kanalia. Syberyjska pogada i z Miłoszem, bo niegłupio o życiu/śmierci niekiedy pisał: "Dojrzałem, moje ciało jest czułą kołyską / dla mocy, w których płaczu zawiera się wszystko" [https://www.salon24.pl/u/malgor/987491,salonowa-dama-syberyjska-czyli-wreszcie-o-poezji].
Nie czas jednak na kocią buchalterię; autocytaty zostawię salonowym savonatrollom, co to "w nowych kontekstach" jaśniejących stare treści podają, a komentarze płyną, płyną...
****
Swoją drogą 'buchalteria' - jakże smakowite słowo, czysto ewangeliczne (masz spłacić dług "do ostatniego grosza", nie wyjdziesz, "nim nie spłacisz"...).
Spłacić życie... Poważny temat.
Jak temat Hioba, któremu syberyjska starała się sprostać [https://www.salon24.pl/u/malgor/932385,salonowa-dama-syberyjska-hiob]. Buchalteria, Hiob - to zdecydowanie za poważne tematy na Salon...
****
To może taki temacik? Zacznę od "pestki sensu", czyli sedna sprawy: techniki relaksacyjne, a w nich ciało zeskanowane, czyli odszukany (w bezsenności) skrawek własnego ciała, do którego przypiąć się można czułą pamięcią drobnych/dobrych/pięknych zdarzeń, by - po obudzeniu - żyć dalej, jeszcze.
Ten odszukany w ciemności, prześwietlony niczym rentgenem skrawek ciała nie może być obolały, zdeformowany, uszkodzony, spotwarzony. Musi być wyjątkowym fragmentem, skoro można go ogarnąć i czułością, i wdzięcznością.
W tym kawalątku somy jest coś więcej niż "życie", czyli wielka idea humane.
W opuszku ucha, palca, brody, brwi jest "życie szczęśliwe", "życie pomimo" i "życie dzięki".
Za ten okruch szczęścia i piękna, za umiejętność odnalezienia i utrzymania "skrawka szczęśliwego ciała" odpowiada (co syberyjska odkryła jednak zbyt późno) układ przywspółczulny (układ parasympatyczny).
Nie ma sensu się tu rozwodzić; wszystko w sieci do znalezienia.
W imieniu syberyjskiej powiem tylko, że w autonomicznym układzie nerwowym są 2 główne "podukłady": 1) współczulny, odpowiadający za mobilizację organizmu, w tym za przeżywanie stresu, w tym za radzenie sobie z nim (np. rozszerzeniem źrenic, podwyższeniem poziomu glukozy, a obniżeniem poziomu insuliny itd.) i 2) układ przywspółczulny, odpowiadający za relaks, a ściślej za umiejętne wykorzystanie relaksu (np. zwężeniem źrenic, trawieniem, erekcją...).
****
Jak sobie radzić z życiem, czyli ze stresem? Wielka mi rzecz! Kto dziś tego nie potrafi? Nawet syberyjska sposoby aktywizowania się, a i techniki samej walki z intruzami ma względnie sprawnie opanowane. Harcownik z niej rutynowy, zwłaszcza w zwarciu ze znajdą stodołową. Jednym słowem, dzięki układowi współczulnemu jakoś sobie od lat radzi z niedogodnościami i wyzwaniami życia, umie nawet skorzystać ze wspomagających układ współczulny zakontraktowanych procedur ambulatoryjnych czy szpitalnych. A umie, bo ją przez lata przysposabiano do walki o zbiorową (państwowo/partyjno/ideolo) wersję dobrobytu.
Z drugiej strony, syberyjska jest ograniczona w swym ciele, w skórze zaszyta, zaszpuntowana, zamknięta... Cichutko się więc zastanawia, gdzie skrył się ten kawałeczek szczęśliwego ciała, do którego mogłaby przypiąć pamięć i emocje, by po trudnej nocy obudzić się i z godnością, zrelaksowana żyć dalej? Syberyjska, teraz na progu starości (ma prawie 13 lat kocich, co daje ponad 60 lat ludzkich), szuka nadal po omacku przyrządu do skanowania... Jednym słowem - syberyjska ma duży kłopot z układem przywspółczulnym, przeoczonym przez system, bo odpowiadającym za własny tylko, osobowy dobrostan.
*****
Zaprawiona w bojach o dobro wspólne (misja), wprzęgnięta jako najemnik w tryby systemu (budżetówka), wywłaszczana z prawdy przysięgi (humanistyka) - śmieszna, naiwna syberyjska szuka skanera, który wskazałby ten kawałeczek ciała...
nie obrażam, czasem coś za szybko napiszę; albo - emerytką jeszcze nie jestem, więc nie hejtuję:)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości