Policja podczas sobotniej miesięcznicy smoleńskiej, wyniosła z trasy przemarszu m.in. Władysława Frasyniuka. Teraz była legenda "Solidarności" ma odpowiadać karnie za "naruszenie nietykalności cielesnej" funkcjonariuszy.
Oprócz Władysława Frasyniuka, Komenda Stołeczna Policji zamierza postawić wstępne zarzuty również 7 innym osobom, którzy blokowali uroczystości religijne w Warszawie. Liberalne media pisały, że funkcjonariusze zatrzymują Obywateli RP i przewożą do aresztów. Pisał o tym m.in. Bartosz Wieliński na Twitterze, korespondent "Gazety Wyborczej" w Niemczech. - 11 osób przyjęło mandaty. Nikt nie został zatrzymany - oświadczył rzecznik stołecznej policji, Mariusz Mrozek.
Frasyniukowi grozi do 3 lat więzienia za naruszenie nietykalności policjanta. Podczas próby wylegitymowania nieformalnego przywódcy Obywateli RP pod Pałacem Prezydenckim, doszło do szarpaniny między nim, a funkcjonariuszami. Ostatecznie Frasyniuk został przeniesiony przez kilku policjantów z trasy przemarszu miesięcznicy.
Sam Frasyniuk porównał zajście z Krakowskiego Przedmieścia do okresu stanu wojennego i walk ulicznych z milicją. - Jesteśmy w sytuacji, w której nie wiemy, co się dzieje, nikt nam niczego nie komunikuje. Podkreślam raz jeszcze: policja polska użyła dziś siły przeciwko obywateli - mówił. - Jarek, widziałeś te filmy? Widziałeś? Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? Ja już jestem kolejny raz. Zastanów się co robisz. Dewastujesz polskie państwo. Dewastujesz państwo prawa. Dewastujesz nasz szacunek dla Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński, gdyby żył, byłby po tej stronie - zwrócił się do prezesa PiS Frasyniuk.
Oprócz Frasyniuka, policjanci użyli przymusu bezpośredniego wobec dziennikarki Ewy Siedleckiej z "Newsweeka", Joanny Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej, Pawła Kasprzaka i Adama Mazguły. Policja skierowała aż 91 wniosków do sądu w związku z blokowaniem trasy przemarszu. Dodatkowo 10 osób miało popełnić wykroczenia, polegające na m.in. zakłócaniu spokoju i przeszkadzaniu legalnie zgromadzonym na Krakowskim Przedmieściu.
Jak tłumaczył rzecznik prasowy komendy stołecznej, funkcjonariusze najpierw poprosili Obywateli RP o rozejście się, by nie doszło do konfrontacji z uczestnikami miesięcznicy smoleńskiej. Następnie zagrozili, że w przypadku ignorowania poleceń, będą zmuszeni zareagować. Prośby nie poskutkowały, a manifestujący sprzeciw wobec PiS albo siedzieli albo leżeli na ulicy. Wobec tego, policjanci musieli użyć siły i przenieśli kilka osób spod kościoła św. Anny - twierdzi asp. Mariusz Mrozek.
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo