Były prokurator generalny przyznał, że państwo nie może uniknąć wybuchu takich afer jak Amber Gold. Zaniepokojenie piramidą finansową wyrażał wiosną 2012 roku premier Donald Tusk.
Seremet o Amber Gold
- Nie ma takiej instytucji, nie ma takich reguł, nie ma takich złotych recept, które by zapobiegły takim wydarzeniom. Chodzi o to, by odpowiednio szybko na nie reagować. Całkowicie wyrugować przestępczości gospodarczej się nie da - taki wniosek przedstawił posłom podczas przesłuchania Andrzej Seremet.
Przesłuchujący bardzo krytykowali opieszałość prokuratorów w wyjaśnianiu afery Amber Gold. Rację przyznał im do niedawna przełożony śledczych. - Tutaj zabrakło bardzo wielu cech, które powinny określać prokuratora - nie tylko związanych z warsztatem bezpośrednio, ale także z empatią, bo sprawa dotyczyła przecież bardzo wielu ludzi, a to chyba gdzieś tam zanikło - stwierdził Seremet.
Nieporadność prokuratury
Największym błędem, według świadka, był brak wniosków o kary dyscyplinarne dla prokuratorów z Gdańska. Po kilku miesiącach, na wniosek Seremeta, śledztwo przeniesiono do łódzkiej prokuratura. - Ten wątek rzeczywiście mógł, powinien być inaczej oceniony, przyznaję - stwierdził przed komisją śledczą.
Śledztwo ws. Amber Gold nadzorowali prokuratorzy: Barbara Kijanko, Witold Niesiołowski, Marzanna Majstrowicz i Hanna Borkowska. Dlaczego Seremet nie wniósł kasacji ws. spraw dyscyplinarnych wobec śledczych? - Uznawaliśmy, że nie ma możliwości wygrania postępowania kasacyjnego - tłumaczył świadek. - Dlatego, że pewnie różne były etapy zapoznawania się przeze mnie z różnymi rozstrzygnięciami postępowań dyscyplinarnych i to chyba tyle, co mogę na ten temat powiedzieć. Patrząc nawet na nietrafność zarzutów, ale jednocześnie na linię orzeczniczą sądów dyscyplinarnych, mimo tych uchybień ze strony pracy rzecznika dyscyplinarnego, pewnie niewiele udałoby się osiągnąć, chyba poza przypadkiem pani Borkowskiej - dodał.
Pismo z KNF nie trafiło do Seremeta
Posłowie chcieli również wyjaśnić, dlaczego prokuratura generalna nie zareagowała w porę na ostrzeżenia ze strony KNF. Pismo w listopadzie 2011 roku o zagrożeniu bankructwem Amber Gold miało trafić na biurko Andrzeja Seremeta. Zamiast do niego, zostało przesłane do gdańskich śledczych. - Gdyby to pismo trafiło do mnie i gdyby zapewniono mnie, że sprawę tę objęto nadzorem, że sprawa ma swój bieg, tak jak prokuratura okręgowa zapewniała, to stałoby się tak, jak się stało. Żadnej różnicy by nie było - ocenił.
Chociaż była szansa na bardziej zdecydowaną reakcję prokuratury, Seremet bronił śledczych. - Nie chciałbym używać dla własnej obrony chwytów polegających na wciąganiu do tego kotła innych osób czy organów, ale wszyscy wiemy, że były także krytyczne uwagi wypowiadane pod adresem służb specjalnych, czy UOKiK - stwierdził.
Trzy rozmowy z Donaldem Tuskiem
Donald Tusk - według relacji Seremeta - był wiosną 2012 roku bardzo zaniepokojony śledztwem ws. Amber Gold. - Premier był lekko, a może mocno, poirytowany tym, co się stało. Krytycznie wyrażał się o działalności różnych służb, w tym także prokuratury - przypominał świadek. Prokurator generalny odbył trzy spotkania z ówczesnym premierem, podczas których nie poruszano kwestii zatrudnienia Michała Tuska - syna szefa rządu - w liniach OLT Express, należących do Marcina P. - Z innych spotkań wiem, że premier opowiadał, że nie miał z tym nic wspólnego - zeznał Seremet.
Prokurator generalny o Amber Gold rozmawiał również z szefem ABW, Krzysztofem Bondarykiem na temat fałszywej notatki ABW ws. Marcina P. Marek Belka w czasie spotkania z Bartłomiejem Sienkiewiczem, podsłuchanego przez kelnerów, mówił o dyskusji na temat Amber Gold i OLT Express z Seremetem.
"Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa. Poważniejsza dlatego, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express, że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane... ja nie wiem... czy on myślał sobie że ja wiem" - powiedział nagrany Belka w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Były prokurator generalny nie pamięta jednak, czy do takiej rozmowy rzeczywiście doszło.
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka