Ksiądz Jacek Międlar zdecydował o wystąpieniu z zakonu. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła dochodzenie ws. nawoływania do nienawiści podczas obchodów 82. rocznicy powstania ONR. Ani uczestnicy, ani ks. Międlar, zdaniem prokuratury, nie popełnili przestępstwa.
Rezygnacja ks. Jacka Międlara
Ksiądz Jacek Międlar wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy - pionformował przełożony Domu Prowincjonalnego Zgromadzenia Księży Misjonarzy ks. Paweł Holc.
- My nad tym ubolewamy, żałujemy, bo to jest młody kapłan i na pewno mógłby odnaleźć się, myślę, w pracy duszpasterskiej. Natomiast taką decyzję podjął, wczoraj ją zakomunikował przełożonemu prowincji - powiedział ks. Holc.
Taka decyzja, jak tłumaczył duchowny, oznacza w praktyce odejście z kapłaństwa. - Ksiądz nie może być zawieszony w próżni, musi należeć bądź do jakiegoś zgromadzenia czy zakonu lub do diecezji. Natomiast co będzie dalej, trudno mi powiedzieć - dodał.
Międlar potwierdził swoją decyzę na Twitterze. Napisał m.in.: "Chcąc zachować twarz, honor i wierność Jezusowi Chrystusowi oraz Jego Świętej Ewangelii, w związku ze złożonymi ślubowaniami nie jestem w stanie łączyć Prawdy i Słowa Bożego z liberalną narracją, w jaką środowiska żydowskie, gejowscy lobbyści, a zatem i moi przełożeni próbowali mnie wpisać. Zdradziłbym Chrystusa, gdybym ustąpił wobec wywieranych na mnie nacisków".
Co się wydarzyło w Białymstoku 16 kwietnia?
Działacze i sympatycy ONR 16 kwietnia wzięli udział w mszy św. w archikatedrze i przemaszerowali ulicami Białegostoku. Wieczorem zorganizowali koncert zespołu, który w swoich piosenkach miał treści rasistowskie. Na uroczystościach było ok. 400 osób.
W mediach pojawiły się nagrania z niektórych fragmentów marszu, na których jego uczestnicy krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy, "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny" czy "Wielka Polska katolicka".
Kontrowersyjne kazanie ks. Jacka Międlara
Ksiądz Jacek Międlar, wygłaszający kazanie w trakcie nabożeństwa w bazylice, miał nazwać narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". - Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm - miał mówić podczas mszy.
Wydarzenia odbiły się echem w całym kraju. Kilka dni po nich dezaprobatę wobec wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej wyraził przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Kuria Archidiecezjalna w Białymstoku wydała oświadczenie, w którym przepraszała wszystkich, którzy "poczuli się dotknięci zachowaniem członków ONR w katedrze białostockiej".
Władze Politechniki Białostockiej zwolniły szefa fundacji prowadzonej przez politechnikę, która odpowiadała za wynajem klubu, zapowiedziały też zmianę zasad wynajmu.
Postępowanie umorzono, przestępstwa nie było
Dochodzenie z urzędu prowadziła najpierw Prokuratura Rejonowa, a potem Okręgowa w Białymstoku. Dotyczyło ono obchodów ONR i możliwości publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych oraz publicznego znieważania ludności z powodu przynależności wyznaniowej.
Ostatecznie prokuratorzy zdecydowałali o umorzeniu dochodzenia. Według nich autorzy dwóch niezależnych od siebie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "złożyli je bez zapoznania się z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, lecz opierając się na przekazach medialnych".
Po oględzinach nagrań z marszu ONR śledczy nie znaleźli potwierdzenia, by w trakcie tego marszu padały okrzyki, które zacytowali w swoich pismach zawiadamiający. Część przesłuchanych świadków słyszała je z relacji innych osób, inni nie byli w stanie określić, czy użyto takich haseł, lub nie mogli wskazać, kto je skandował.
źródło TVN24/x-news
Oświadczenie białostockich prokuratorów
"Po dokładnym przeanalizowaniu treści kazania wygłoszonego (...) przez księdza Jacka Międlara prokuratura stwierdziła, że w zawiadomieniach o przestępstwie posłużono się wyciętymi z kontekstu cytatami, które w zestawieniu z całym tekstem kazania nie potwierdziły twierdzeń podanych przez zawiadamiających" - oświadczył szef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Marek Czeszkiewicz.
Jak ocenili prokuratorzy, ksiądz w swoim kazaniu "odwoływał się do treści historycznych i Biblii, wskazując negatywne przykłady zachowania przedstawicieli społeczności żydowskiej z czasów niewoli egipskiej, odnosząc je ogólnie do czasów współczesnych i bez piętnowania konkretnych narodowości oraz wywodząc na tej podstawie wzory postępowania".
"Jako pozytywny przykład podał m.in. postawy członków Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy zostali zamordowani w czasie II wojny światowej przez Niemców za ratowanie Żydów. Tego rodzaju ogólnych wypowiedzi nie można więc odebrać jako wyrazu uprzedzenia do jakiejkolwiek rasy, nacji czy wyznania" - napisano w komunikacie.
"Nie każde wyrażanie dezaprobaty jest wzywaniem do nienawiści" - wskazali śledczy w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu dochodzenia. Nastąpiła też kolizja interesów między zapisanymi w Kodeksie karnym znamionami tzw. przestępstw z nienawiści, a konstytucyjnie chronioną wolnością wypowiedzi.
Powołano się na uzasadnienie Sądu Najwyższego
W komunikacie prowołano się na uzasadnienie SN ze sprawy z lutego 2007 roku, który oddalił apelację prokuratury i uniewinnił oskarżonego o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych poprzez wnoszenie transparentu o treści: "Wyzwolimy Polskę od euro-zdrajców, Żydów, masonów i rządowej mafii".
"Orzekające w tej sprawie sądy uznały, że oskarżony jedynie manifestował swój osobisty pogląd. Sąd Najwyższy podkreślił zaś w uzasadnieniu, że nie każde powszechnie nieakceptowane wyrażanie poglądów należy penalizować, dlatego prokuratura umorzyła dochodzenie" - napisano w komunikacie białostockiej prokuratury okręgowej.
Reakcja ks. Międlara: zdjęcie "hajlujących" mężczyzn
Ks. Jacek Międlarumorzenie postępowania skomentował na Twitterze: "Białostockie postępowanie umorzone! Zero tolerancji dla »żydowskiego tchórzostwa«. Salut." – napisał, dodając do posta archiwalne zdjęcie "hajlujących" mężczyzn. Wpis wywołał mnóstwo kontrowersji, był krytykowany także przez zwolenników duchownego i ostatecznie został usunięty, choć ks. Międlar próbował się bronić, że "takim gestem witali się kiedyś polscy nacjonaliści". Potem napisał o swojej rezygnacji.
Wypowiedź ks. Międlara o posłance Nowoczesnej
Ks. Międlar, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi w mediach, dostał od przełożonego całkowity zakaz "jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych". Stało się to po opisywanych wydarzeniach w Białymstoku.
Mimo zakazu udzielał się na Twitterze. W sierpniu skomentował posłankę Nowoczesnej Joannę Scheuring-Wielgus słowami: "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?". Posłanka skierowała sprawę do prokuratury; jej zdaniem doszło do publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa.
Zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu
Po tym wpisie głos zabrał przełożony duchownego ks. Kryspin Banko przypomniał publiżcznie, że podtrzymuje "całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych" wobec ks. Międlara." Ufam, że ten młody kapłan zastosuje się do ślubów, które złożył w Zgromadzeniu" - dodał.
Na początku września episkopat informował, że ks. Międlar porozumiał się ze swoimi przełożonymi, przyjął propozycję zgromadzenia i będzie pracował w parafii w Tarnowie.
źródło PAP, onet.pl
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo